Przeczytaj także
– Nie możemy podawać ręki przeciwnikowi. Zrobiliśmy to w końcówce pierwszej połowy. To kosztowało nas dwa punkty – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce, po zremisowanym meczu z Widzewem Łódź.
W piątek na Suzuki Arenie padł remis 1:1. „Żółto-czerwoni” zaliczyli mocny początek. Prowadzenie objęli w drugiej minucie po trafieniu Mateusza Czyżyckiego. Kielczanie mieli zdecydowaną przewagę przez pół godziny. Nie wykorzystali szansy na podwyższenie prowadzenia. Przed zejściem do szatni przycisnęli goście, którzy wywalczyli rzut karny, którego na gola zamienił Bartłomiej Pawłowski. W drugiej części zabrakło już klarownych sytuacji.
– Plan na mecz, jego realizacja – to wszystko było i sprawdzało się. Zdobyliśmy bramkę. Do 30 minuty powinniśmy strzelić jeszcze dwie. Niestety, swoim brakiem odpowiedzialności podaliśmy rękę rywalowi. To nie była strata kontroli. To była nonszalancja. To ten ostatni kwadrans pierwszej połowy. Ostatecznie straciliśmy dwa punkty – tłumaczył Kamil Kuzera.
– W drugiej połowie podjęliśmy ryzyko, bo wpuściliśmy ofensywnych zawodników. Bardzo chcieliśmy wygrać. Czego brakuje? Chyba mocniejszego chciejstwa, najprostszej determinacji. Jeśli jesteś dobrze zorganizowany, to spontaniczność w ataku może spowodować, że zdobędziesz gola. Chłopaki mocno pracują nad finalizacją. Bardzo chcą wygrać. Wiem, że ta runda do końca będzie bardzo ciężka. Teraz każde punkty będą na wagę złota – wyjaśniał szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
W piątek na Suzuki Arenie zasiadło dwanaście i pół tysiąca kibiców.
– Byłem zdzwiony, że aż tylu ludzi nas wspiera i widzi dobro tego zespołu. Jestem zły na to, że straciliśmy dwa punkty. Zbudowaliśmy coś wielkiego, co zostanie w tym klubie na lata. W następnym spotkaniu musimy zagrać jeszcze lepiej – zakończył Kamil Kuzera.
W przyszły piątek Korona zagra na wyjeździe ze Stalą Mielec.
fot. Paweł Jańczyk