To był wieczór Bertusa Servaasa. Podczas wygranego spotkania z Paris Saint-Germain, Holender pożegnał się z kibicami. – Moim marzeniem jest to, aby za następne 20 lat klub był na takim samym poziomie, ale miał więcej wygranych Lig Mistrzów – powiedział ustępujący prezes.
Bertus Servaas odpowiadał za wyniki kieleckiego klubu przez 21 lat. Przed spotkaniem ogromna koszulka z jego nazwiskiem zawisła pod dachem Hali Legionów.
– Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Byłem w miarę zrelaksowany, bo wziąłem pół dnia wolnego. Chciałem powiedzieć coś od serca. Emocje były ogromne. Jest miło słyszeć od ludzi wiele ciepłych słów. Moim marzeniem jest to, aby za następne 20 lat ten klub był na takim samym poziomie, ale miał kilka wygranych Lig Mistrzów. Ludzie nie będą rozmawiać już o mnie, ale o kimś innym. Ta drużyna nie może zniknąć, to olbrzymia wartość dla całego kraju. Musimy o niego walczyć razem, jak rodzina. Jej głowa jest inna, ale miejmy nadzieję, że tak samo mądra jak ja – tłumaczył Holender.
Pożegnanie było bardzo wzruszające. Bertus Servaas ten moment zadedykował Pawłowi Kotwicy, świetnemu dziennikarzowi, który odszedł od nas podczas ostatniego finału Ligi Mistrzów.
– Po południu modliłem się za niego. To był wspaniały gość. Funkcji prezesa nie będzie mnie tak brakować, jak jego. Człowiek jest najważniejszy. Mamy nadzieję, że dla niego ten klub zostanie na takim poziomie – wyjaśniał.
Bertus Servaas przyznał, że wielkie sukcesy udało się osiągnąć dzięki jasno określonemu celowi.
– Na sport patrzę szeroko. Często brakuje cierpliwości. Trenerzy są zwalniani bardzo szybko. Kiedy chcesz coś zbudować, musisz zaufać. Myślę długoterminowo. Presja środowiska to jedno. Przez to ludzie robią niepotrzebne ruchy. Przez 15 lat mieliśmy dwóch trenerów. Gdybym się słuchał ludzi, to Tałanta musiałbym zwolnić 18 razy – tłumaczył Bertus Servaas.
60-latek na koniec może cieszyć się ze zwycięstwa z PSG. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali 30:29.
– Spotkanie z Paryżem chcesz zawsze wygrać. Nie ważne, czy Bertus odchodzi. Moje pożegnanie byłoby smutniejsze, gdyby przegrali. Mamy dwa punkty i to bardzo cieszy. Ten klub ma niesamowitą wartość. Nie tylko sportową. Głębszą. Tworzymy wielką społeczność – powiedział biznesmen, który po spotkaniu długo rozdawał autografy i robił pamiątkowe zdjęcia.
– Napisało do mnie bardzo wielu byłych zawodników. Karol Bielecki czekał pół godziny, żeby się pożegnać. To są piękne rzeczy. Dla tego to wszystko się robi – wyjaśniał.
Sukces osiągnął również dzięki innym pracownikom klubu, co spuentował zgrabną anegdotą.
– Graliśmy towarzyski mecz z Paryżem. Zaplanowaliśmy to trzy miesiące przed. Miała być pełna hala. Radek Wasiak wstał i powiedział: „poważnie?”, „tak poważnie”, a on: „to ja jestem z tobą”. Szliśmy razem. Mieliśmy dopełnione najmniejsze talenty. Zrobiliśmy wariactwo. Na koniec patrzę na wynik, a tam remis. Zapomnieliśmy ustalić, co dalej. To była dla mnie porażka, bo dla mnie musi być wszystko zrobione – zakończył.
Bertus Servaas przyznał, że teraz będzie miał więcej czasu dla rodziny.