Adriel Ba Loua, skrzydłowy Lecha Poznań, zakończył sobotni mecz z Koroną w Kielcach z urazem barku. Iworyjczyka czeka około dwumiesięczna pauza. Rozegranie spotkania na śniegu wzbudziło duże kontrowersje i było szeroko komentowane w mediach.
Mecz został rozegrany w zimowej scenerii. Pracownicy MOSiR-u i Korony zrobili bardzo dużo, aby przygotować boisko do gry. W sobotę odśnieżali je trzy razy. Godzinę przed pierwszym gwizdkiem przestało sypać. Opady wzmogły się po godz. 20. Od początku murawa była biała, ale druga połowa została rozegrana już w śniegu po kostki. Lech wygrał 1:0 po golu Kristoffera Velde w 86. minucie.
„Czy cieszyłem się po zwycięskim remisie z Juventusem? Tak. Czy cieszę się z 3 pkt w Kielcach? Tak. Ale to, że ten mecz się odbył, jest skandalem. Tak, SKANDALEM. W Gliwicach warunki były lepsze lub porównywalne i przerwano grę. Tutaj był jakiś dziwny upór. Niezrozumiałe”, napisał Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha w serwisie X.
Skandal, kompromitacja – to najczęstsze określenia, które pojawiały się w pomeczowych komentarzach.
Mimo bardzo trudnych warunków oba zespoły grały roztropnie. Nie obyło się jednak bez poważnej kontuzji. W 23. minucie bez kontaktu z rywalem poślizgnął się Adriel Ba Loua. Skrzydłowy upadł na lewy bark, od razu zgłosił konieczność zmiany. „Padł ofiarą trudnych warunków atmosferycznych” – napisał Lech na swojej stronie internetowej.
– Po badaniach wiemy, że wykluczony został najgorszy scenariusz, czyli operacja i kilkumiesięczna pauza. My będziemy stosować leczenie zachowawcze. Do końca roku na pewno nie ujrzymy naszego piłkarza na boisku. W styczniu będzie przechodził intensywną rehabilitację, będzie pracował z fizjoterapeutami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na początku lutego będzie mógł wrócić do treningów z całym zespołem – mówi profesor Krzysztof Pawlaczyk, szef sztabu medycznego Lecha Poznań.
Po spotkaniu najmocniej oberwało się sędziemu Bartoszowi Frankowskiemu. Grać chciały oba zespołu, ale decyzja o rozegraniu meczu lub jego przerwaniu należy do sędziego.
– Nie jest wstydem przerwać mecz w drugiej połowie, kiedy nie da się grać. Ba Loua wypada na dwa miesiące. kto zapłaci za jego leczenie? Bo raczej nie sędzia, który doprowadził do tego nieszczęścia – powiedział Łukasz Olkowicz, dziennikarz „Przeglądu Sportowego” w programie „Nocne Gadki” w Meczykach.
– To jest ryzykowanie zdrowiem. Zapominamy też o kibicach, bo to wszystko jest dla nich. Jaki jest komfort z oglądania meczu, kiedy się marznie i nic się nie widzi? Jak można zabrać małe dziecko na taki mecz, kiedy komfort z jego oglądania jest mizerny – tłumaczył dalej.
W sobotę ze względu na trudne warunki atmosferyczne odwołano mecz Stali z ŁKS-em w Mielcu, a pojedynek Piasta z Puszczą Niepołomice w Gliwicach został przerwany w 14. minucie. Dlaczego na taki krok nie zdecydowano się w Kielcach? O tym w rozmowie z portalem meczyki.pl powiedział Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy SA.
– Mecze w podobnej sytuacji nie są odwoływane „zdalnie”, robi to arbiter po zapoznaniu się z opinią stron, które są na miejscu. Prawdopodobnie sędzia uznał, że mecz uda się dokończyć. Do czego co do zasady zobowiązują go również przepisy do gry w piłkę nożną, gdzie znajduje się zapis, iż sędzia powinien zrobić wszystko, aby rozpoczęte zawody dokończyć. Zgodnie z przepisami to zawsze sędzia decyduje o przerwaniu meczu ze względu na stan boiska. Dopiero później delegat informuje o decyzji formalnie organizatora rozgrywek – powiedział Marcin Stefański, z którym całą rozmowę można przeczytać TUTAJ.
Korona rozegra kolejne spotkanie w zimowych warunkach w środę. W 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski jej rywalem na Suzuki Arenie będzie Legia Warszawa (godz. 21). Synoptycy nie przewidują opadów śniegu, ale piłkarze i kibice będą musieli poradzić sobie z silnym mrozem.
fot. Paweł Jańczyk