W sobotnim meczu 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce bezbramkowo zremisowała na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Spotkanie długo było mocno zamknięte. Podopieczni Kamila Kuzery skupili się przede wszystkim na zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki. W drugiej części wzrósł napór gospodarzy, ale „żółto-czerwoni” zdołali obronić się z opresji.
Kamil Kuzera znów zdecydował się na kilka zmian w składzie. Po dobrym meczu z Legią Warszawa miejsce w bramce utrzymał Konrad Forenc. Xavier Dziekoński pierwszy raz w sezonie usiadł na ławce. W kadrze zabrakło mającego problemy mięśniowe Marcusa Godinho. Na lewej obronie pojawił się Marius Briceag. Przypomnijmy, kielczanie przystąpili do tego spotkania trzy dni po dogrywce w Fortuna Pucharze Polski. Do tego mieli kłopoty podczas podróży do Wrocławia, kiedy ich autokar uczestniczył w kolizji drogowej. Na Dolny Śląsk jechali aż 11 godzin.
Korona znów zagrała w ustawieniu 3-5-2. – Spotkanie będzie do bólu taktyczne – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Kamil Kuzera. To udowodnił już pierwszy kwadrans. Śląsk częściej był przy piłce, ale nie był w stanie przebić się przez dobrze zorganizowany zespół „żółto-czerwonych”. Pierwszy strzał w meczu w 18. minucie oddał Martin Remacle. Piłka znacznie minęła poprzeczkę.
Intensywność spotkania nie była zbyt duża. Śląsk nieco ożywił swoją grę w 30. minucie, kiedy Piotr Samiec-Talar zamarkował strzał z dystansu, ale finalnie podał w pole karne do Erika Exposito. Hiszpan mógł znaleźć się w świetnej sytuacji, ale nie zdołał opanować piłki.
Korona najlepszą akcję w pierwszej połowie przeprowadziła w 40. minucie. Martin Remacle rozrzucił do lewej strony, gdzie Marius Briceag posłał dośrodkowanie. Piłka odbiła się od obrońcy i spadła pod nogami Dominicka Zatora. Kanadyjczyk uderzył z trudnej pozycji, ale nie trafił czysto i futbolówka trafiła w boczną siatkę.
W 54. minucie musiał wykazać się Konrad Forenc. Mateusz Żukowski zszedł ze skrzydła do środka i oddał nieprzyjemny strzał sprzed pola karnego. Piłka odbiła się tuż przed bramkarzem Korony, ale ten sparował ją do boku.
W drugiej części Śląsk podchodził bliżej pod pole karne „żółto-czerwonych”. Bardzo groźnie zrobiło się w nim w 61. minucie. Erik Exposito zgrał piłkę głową wzdłuż bramki. Następnie Piotr Samiec-Talar skierował ją w światło bramki, gdzie wszystko mógł domknąć Petr Schwarz. W ostatniej chwili uprzedził go Konrad Forenc. Finalnie gol nie zostałby uznany, bo napastnik z Hiszpanii był na spalonym.
Jeszcze groźniej było w 77. minucie. Znów pierwszoplanową rolę odegrał Piotr Samiec-Talar. Skrzydłowy miał dobrą szansę, ale skiksował. Wyszło z tego jednak bardzo dobre podanie. Strzał oddał Burak Ince, ale ponownie czujny był Konrad Forenc.
Kilka chwil później pomocnik z Turcji znów stanął przed szansą, ale tym razem został zablokowany przez Miłosza Trojaka. Napór Śląska trwał. Swoich sił z dystansu spróbował Patryk Janasik. Następnie Yegor Matsenko dobrze przyjął piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale uderzył nad poprzeczką.
Zmęczeni podopieczni Kamila Kuzery skupili się bardziej na zabezpieczeniu dostępu do swojej braki. Nie chcieli się otworzyć i z terenu lidera wracają z punktem. Tym samym przerwali serię 22 meczów Śląska ze zdobytym golem.
W przyszłą niedzielę Korona rozegra ostatnie spotkanie w tym roku. Jej rywalem na wyjeździe będzie Raków Częstochowa.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0:0
Śląsk: Leszczyński – Konczkowski (68’ Matsenko), Bejger, Petkov, Janasik – Samiec-Talar (88′ Zohore), Łukasik, Olsen (83’ Rzuchowski), Schwarz (68’ Ince), Żukowski (88′ Szwedzik)– Exposito
Korona: Forenc – Zator, Malarczyk, Hofmeister – Podgórski (68’ Konstantyn), Takacz (55’ Deaconu), Remacle, Briceag – Błanik (81’ Kwiecień), Dalmau (55’ Szykawka)
Żółte kartki: Olsen – Takacz, Remacle
Dawid Kupczyk (DkFotografiaSportowa)