Przeczytaj także
Przed Industrią Kielce ostatni tydzień zmagań w 2023 roku. Bardzo intensywny. Zanim podopieczni Tałanta Dujszebajewa przystąpią do meczu z Orlenem Wisła Płock, którego stawką zapewne będzie przezimowanie na pierwszym miejscu, czekają ich spotkania z innymi zespołami z czołówki. W środę pojadą do Kalisza.
Mistrzowie Polski nie są w optymalnej formie. W tym sezonie swoje piętno odcisnęły kontuzje czołowych zawodników. Do tego po zespole widać zmęczenie całym rokiem zmagań. Po dwóch świetnych sezonach, w których podopieczni Tałanta Dujszebajewa nie zwykli przegrywać i docierali do finału Ligi Mistrzów, przyszedł spadek dyspozycji. W fazie grupowej Ligi Mistrzów stracili osiem punktów. Ostatnio w lidze męczyli się z Energą Wybrzeżem Gdańsk. – Nasza forma faluje. Potrafimy grać lepsze spotkania, ale też trochę gorsze. Musimy się jednak cieszyć, że wygrywamy, mimo słabszej formy – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce.
Mistrzowie Polski potrafią pokazać różne twarze w trakcie jednego spotkania. Tak było w ostatniej ligowej potyczce z Gdańskiem, gdzie w pierwszej połowie długo grali poniżej oczekiwań. Po przerwie znacznie poprawili obronę, wyprowadzali kontrataki. Prowadzili kilkoma golami, aby w ostatnich minutach spuścić z tonu.
– Potrafimy odnaleźć się na zakrętach, które pojawiają się w trakcie spotkań. Czasami gramy brzydziej, ale punktujemy. Nie jesteśmy minimalistami. Wiemy, że mamy ogromny potencjał. Jak to się mówi po niemiecku „luft nach oben” albo po angielsku „sky is limit”. Mam nadzieję, że go uwolnimy w najbliższych meczach – przekonuje asystent Tałanta Dujszebajewa.
– Nie jesteśmy w najlepszej formie, ale wiemy, że to najbliższe spotkanie może przynieść przełom. Chcemy wyjść z dołka. W sporcie nie da się cały czas być na szczycie, ale można cały czas ku niemu dążyć. Tym pokazuje się prawdziwy charakter – nie ma wątpliwości Cezary Surgiel, lewoskrzydłowy kieleckiego zespołu.
Zachowanie koncentracji do końca i dodatkowa mobilizacja jest bardzo ważna. Za tydzień mistrza Polski czeka ich prestiżowe starcie z Orlenem Wisłą Płock, która w poprzedniej kolejce zepchnęła go z fotela lidera rozgrywek. Ma minimalnie lepszy bilans różnicy bramkowej. Mecze przed „Świętą Wojną” na pewno nie będą spacerkiem.
W środę Industria zagra na wyjeździe z Energą MKS-em, która radzi sobie bardzo dobrze pod wodzą Rafała Kuptela, który debiutował na jej ławce w Kielcach. Przegrał 29:40. Z każdym kolejnym tygodniem jego zespół spisuje się coraz lepiej. Po ostatnich trzech zwycięstwach z rzędu awansował na szóste miejsce.
– Te wyniki pokazują, że to był bardzo dobry ruch ze strony klubu z Kalisza. Znam bardzo dobrze Rafała Kuptela. Graliśmy w reprezentacji. Zawsze był pracusiem na boisku, teraz tak samo jest w zawodzie trenera. Widać jego rękę. W jego drużynie wszyscy wiedzą, co i jak mają robić. Każda formacja jest poukładana. To bardzo dobry zespół, który ma jakość, aby walczyć z każdym – przyznaje Krzysztof Lijewski.
Kalisz najwięcej czerpie z bardzo mocnej obrony. W ataku cechuje ich pragmatyzm.
– Jeśli chodzi o atak, to oni mają dużo cierpliwości. Nie grają czegoś, czego nie potrafią, nic nie robią na siłę. Starają się grać długą, kontrolowaną piłkę aż do momentu, kiedy przeciwnik zaśpi albo delikatnie źle przesunie. To ich duży plus. Obrona jest mocno ruchliwa. Niby to 6-0, ale czterech zawodników w bloku gra bardzo aktywnie. Należą im się duże słowa uznania – wyjaśnia drugi trener mistrza Polski.
– Po nich widać efekty pracy trenera Kuptela. Ich poziom gry idzie tylko w górę. Do każdego rywala podchodzimy z dużym szacunkiem. Chcemy jednak wrócić do wygrywania jak największą różnicą bramek. Wiemy, że Płock nas wyprzedził pod tym względem. Chcemy zagrać najlepiej, jak potrafimy – wyjaśnia Cezary Surgiel.
Środowy mecz w Kaliszu rozpocznie się o godz. 20.
fot. Anna Benicewicz-Miazga