Dwa zwycięstwa, przy jednoczesnych dwóch porażkach jednej z czterech drużyn, które jeszcze nie są pewne utrzymania w PKO BP Ekstraklasie – to optymistyczny scenariusz Korony Kielce na finisz rozgrywek. „Żółto-Czerwoni” wydają się być w beznadziejnej sytuacji. O zachowanie bytu w elicie chcą walczyć jednak do końca. W sobotę, w ostatnim domowym meczu, podejmą pewny spadku Ruch Chorzów.
Na dwie kolejki przed końcem Korona traci cztery punkty do bezpiecznego miejsca. Jeszcze przed startem 33. serii nadzieje na utrzymanie dawały zwycięstwo i remis w finałowych starciach, ale drugim warunkiem do spełnienia są równoczesne porażki Puszczy Niepołomice, która zagra z Górnikiem w Zabrzu i u siebie z Piastem Gliwice. W piątek podopieczni Tomasza Tułacza zremisowali na Śląsku 1:1. Jeśli podopieczni Kamila Kuzery pokonają Ruch, a następnie Lecha w Poznaniu – utrzymanie stanie się bardziej realne. W takim wariancie w grę wchodzą inne scenariusze. Puszcza można zdobyć maksymalnie dwa punkty, a byt w elicie dadzą też dwa potknięcia Cracovii (Raków Częstochowa, Ruch), Warty Poznań (Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok) i Radomiaka (Śląsk Wrocław, Widzew Łódź).
Zanim Korona zacznie patrzeć na rywali, musi skupić się na wypełnieniu swojego zadania, jakim jest pokonanie Ruchu Chorzów. Beniaminek jest już pewny spadku, ale do Kielc przyjedzie podbudowany trzema zwycięstwami z rzędu. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia ograli Lecha Poznań 2:1, Śląska Wrocław 2:1, a ostatnio Radomiaka 2:0. – Po nich widać olbrzymią determinację. Walczą o jak najlepszą lokatę dla siebie. Wiemy, co jest w naszym zasięgu. Wierzymy, że pozostaniemy w ekstraklasie. Oprócz nas jest kilka zespołów, które nie są jeszcze bezpieczne. Tę najgorszą sytuację możemy odwrócić w najlepszą dla nas. Liga w tym sezonie jest przewrotna, wszystko jest możliwe. Wiemy, z kim grają nasi rywale w walce o utrzymanie – mówi Kamil Kuzera, trener kieleckiego zespołu.
W sobotnim meczu Koronie ponownie przyjdzie mierzyć się z olbrzymią presją. Znów będą mogli liczyć na solidne wsparcie ze strony fanów. W tym sezonie kielecki klub notuje najlepszą średnią frekwencję w historii. Ta znacznie przekracza 10 600 widzów na spotkanie. Mnie więcej taka liczba będzie oglądała również pojedynek z Ruchem. Celem Korony jest zwycięstwo, aby za tydzień do Poznania jechać z nadziejami na utrzymanie. Każdy inny wynik będzie oznaczał spadek zespołu Kamila Kuzery.
– Nasi rywale nie mają już nic do stracenia. Od pierwszej minuty musimy pokazać, o co gramy. Gramy o naszą przyszłość, a przede wszystkim przyszłość klubu. Musimy zacząć z energią, olbrzymim zaangażowaniem. W ten sposób chcemy pokazać, że nasza drużyna zasługuje na pozostanie w ekstraklasie – wyjaśnia Adrian Dalmau, napastnik kieleckiego klubu.
– Po ostatnim sezonie, fantastycznej rundzie, utrzymaniu w naszym koroniarskim stylu nikt nie przewidywał w najczarniejszym scenariuszu sytuacji, w której się znaleźliśmy. Muszę się z nią zmierzyć jako wychowanek tego klubu, były zawodnik, mąż, ojciec. Rozumiem nastroje kibiców. Musimy jednak wspierać Koronę. Popełniliśmy błędy. Będę ostatnią osobą, która zwiesi głowę. Będę wierzył i walczył do końca. Musimy zrobić wszystko, aby wygrać teraz, aby do Poznania jechać na mecz sezonu. Sytuacja musi się odwrócić – mówi Kamil Kuzera.
Sobotni mecz Korona – Ruch na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15.
fot. Paweł Jańczyk