– Oprawa i wszystko, co działo się dzisiaj na stadionie było godne finału, bo tak podeszliśmy do tego meczu – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce po przegranej z Legią Warszawa.
Niedzielne spotkanie obfitowało w ogrom walki. Sędzia bardzo często musiał przegrywać grę. W pierwszej części obie ekipy stworzyły po jednej stuprocentowej sytuacji. Najpierw strzał Blaża Kramera kapitalnie obronił Xavier Dziekoński, a następnie Adrian Dalmau uderzył w poprzeczkę. O zwycięstwie Legii przesądziła akcja z 74. minuty, którą w ciekawy sposób wykończył Luquinhas.
Po spotkaniu „żółto-czerwoni” mogli być źli, że nie wywalczyli choćby punktu. – Oprawa i wszystko, co działo się na stadionie było godne finału, bo tak podeszliśmy do tego meczu. Zrobiliśmy bardzo dużo, żeby zapunktować. Niestety, takie spotkania pokazują, że nie możesz wyłączyć się nawet na chwilę. Czujemy ogromną złość, ale chłopaki mogą schodzić z podniesioną głową, bo zrobili wszystko co mogli. Zawodnicy, którzy chcą oddawać wszystko co mają i ciężko pracują dla tego zespołu, będą grać. Nie ma innej drogi jak ciężka praca i poświecenie się dla drużyny, dla klubu i dla nas samych – wyjaśniał Kamil Kuzera.
Goncalo Feio, trener przyjezdnych zwrócił uwagę, że jego zespół miał trudne zadanie. – Zdobyliśmy bardzo cenne trzy punkty. Korona to bardzo trudny rywal, który ma charakter swojego trenera. Jestem przekonany, że im Kamil Kuzera dłużej tu zostanie, to inne drużyny będą traciły w Kielcach punkty. Bez niego nie byłoby Korony w ekstraklasie, to mój hołd dla kieleckiego zespołu i tego szkoleniowca. Kielczanie to zespół wybiegany, który szczególnie przed własną publicznością jest bardzo groźny. To nasz trzeci mecz i po raz trzeci zachowaliśmy czyste konto, to cieszy. Chciałbym pogratulować moim zawodnikom. Wygraliśmy kolejne ważne spotkanie. Mieliśmy cztery klarowne sytuacje, ale cieszę się, że jedną z nich wykorzystaliśmy – tłumaczył trener z Portugalii.
Obrońcy Korony mogli lepiej zachować się przy straconym golu. Legia miała sporo miejsca na rozrzucenie akcji, a następnie dokładne dośrodkowanie. Luquinhas również był osamotniony w polu karnym.
– Myślę, że byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu pod względem taktycznym. To było zamknięte spotkanie. W pierwszej połowie oba zespoły stworzyły po jednej dogodnej sytuacji. Wiedzieliśmy, że graliśmy z Legią. Czekaliśmy na wykorzystanie jednej sytuacji. W przerwie uczulaliśmy się, że musimy dalej być czujni. Tego zabrakło. Nie zdecydowała chwila nieuwagi. Zrobiła się duża dziura w środku. Próbowaliśmy to ratować i wyskoczyć, ale rywale rozegrali akcję do boku. Wrzutka, strzał. Ciężko coś powiedzieć więcej – tłumaczył Piotr Malarczyk, obrońca kieleckiego zespołu.
Po dwóch kolejkach Korona jest jedynym zespołem w stawce bez punktu. W przyszłą niedzielę zagra na wyjeździe z Motorem Lublin (14.45).
– Mały pozytyw tego spotkania z Legią jest taki, że nasza gra wyglądała lepiej niż z Pogonią. Chcemy na tym bazować. Pierwsze dwa spotkania graliśmy z bardzo wymagającymi rywalami. Szkoda, że przed naszymi kibicami nie udało się zapunktować. Musimy pracować dalej – skwitował Piotr Malarczyk.
fot. Paweł Jańczyk