– W szatni panuje duży niedosyt, bo straciliśmy dwa punkty, a nie zdobyliśmy jeden – powiedział Jacek Zieliński, trener Korony Kielce, po zremisowanym 1:1, wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław.
W niedzielę Korona zaprzepaściła szansę na pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie. Przez ponad pół godziny grała w przewadze, po czerwonej kartce Yehora Matsenki. Długo nie było jej widać, ale w 87. minucie „żółto-czerwoni” dopięli swego. Dobre dośrodkowanie Marcela Pięczka wykorzystał Adrian Dalmau. Śląsk odpowiedział w doliczonym czasie, po akcji z serią błędów kieleckich obrońców. Gola zdobył Petr Schwarz.
– Grając ze Śląskiem w takiej sytuacji, gdy przeciwnik był podmęczony czwartkowym meczem pucharowym, graliśmy w przewadze i prowadziliśmy 1:0 w 90. minucie, nie możemy stracić gola. Sprowokowaliśmy sytuację i zakończyło się stratą gola. Zamiast spokojnej podróży do Kielc, będzie frustracja. W innych okolicznościach punkt zdobyty we Wrocławiu, z drużyną, która nas reprezentowała w pucharach, człowiek wziąłby z pocałowaniem ręki, ale nie dzisiaj i nie w takich okolicznościach – tłumaczył Jacek Zieliński.
– Zabrakło w końcówce odpowiedzialności, mądrości i „dociśnięcia” rywala. Przecież w końcówce niektórzy zawodnicy Śląska już „pływali” i nie dziwię się, bo grali drugi trudny mecz w ciągu 72 godzin, a pogoda też im nie pomagała. Wierzę, że drugi raz takiego błędu nie popełnimy. Nasza sytuacja w tabeli się nie poprawiła, ale coś drgnęło w naszej grze, bo zaczęliśmy na przykład rozgrywać piłkę od tyłu. Nic tak jednak nie buduje zespołu, jak zwycięstwo, a my dalej nie mamy wygranej na koncie – wyjaśniał dalej trener Korony.
Korona z dwoma punktami na koncie pozostaje w strefie spadkowej. W przyszły poniedziałek podejmie na swoim stadionie Stal Mielec.
wypowiedzi: PAP, fot. Paweł Jańczyk