Przeczytaj także
Ależ ten czas mknie. Tak niedawno jeszcze byliśmy nad morzem, a to już niedługo będzie miesiąc jak moja grupa wróciła z kolejnego już turnusu rehabilitacyjno-rekolekcyjnego nad Bałtykiem. Było nas w Sarbinowie 86 osób, w tym 57 z różnymi niepełnosprawnościami, reszta to wolontariusze.
Dwa tygodnie bardzo szybko minęły. Nie tylko ja, ale z tego co wiem, wszyscy zawsze bardzo tęsknimy do naszego wspólnego tam pobytu. Bo i tym razem było pięknie zarówno pod względem pogody, jak i przeżyć duchowych, warunków, programu imprez kulturalno-rozrywkowych, gitary i śpiewu, ciepła ogniska.
Ale przede wszystkim było nam ze sobą dobrze w naszej turnusowej wspólnocie. Nikt nie został pozostawiony sam sobie. Bowiem pomocna dłoń, życzliwość i wsparcie duchowe to niezwykle ważne elementy każdego z wyjazdów, które do tej pory zorganizowałem. Od ponad 30 lat przyjęta przeze mnie formuła jest taka sama. Choć istnieje niewielka rotacja w składzie, zawsze jest to grupa pozytywnie nastawionych osób, bardziej optymistów, nie malkontentów.
Ludzi otwartych na innych, zapominających o swoich dolegliwościach i niepełnosprawnościach i tak jak wolontariusze poświęcających swoje wakacje i czas urlopów po to, by opiekować się innymi. Cieszy mnie, że wyjazdy są udane, że potrafię powiązać koniec z końcem i logistycznie i finansowo, że co roku jest dużo więcej chętnych osób niepełnosprawnych niż pozwalają mi możliwości organizacyjne. Cieszy mnie widok wdzięcznych i radosnych twarzy uczestników, którzy potwierdzają, że warto podejmować taki trud i brać na siebie obowiązki organizatora, a na turnusie – szefa i opiekuna, bo daje to ogromną satysfakcję i poczucie spełnienia.
Niedawno jedna z niepełnosprawnych osób zauważyła, że jestem jedynym z 560 parlamentarzystów, który czymś takim zajmuje się od wielu lat i szkoda, że pozostali posłowie i senatorowie nie biorą ze mnie przykładu, bo przecież niepełnosprawni z innych rejonów naszego kraju też chcieliby skorzystać z podobnych wyjazdów. To miłe spostrzeżenie, ale wiem jak ważni w tym wszystkim są ludzie, którzy mi na etapie organizacji życzliwie pomagają, i którzy decydują się zostać na turnusie opiekunami. a nie jest to wcale łatwe.
Mamy przecież wśród uczestników i wózkowiczów, którym trzeba często pomagać we wszystkich codziennych czynnościach, mamy tych co poruszają się o kulach, i tych, którym trudniej ogarniać rzeczywistość z powodu niepełnosprawności intelektualnych oraz związanych z psychiką. Każdy potrzebuje uwagi, zwykłej przyjaznej rozmowy, zainteresowania nawet błahymi problemami, zorganizowania czasu w ciągu dnia. Bez tych wspaniałych wolontariuszy turnus by się nie udał. To ludzie są najważniejsi i gdy ktoś mnie pyta z nadzieją w głosie, czy zorganizuję turnus za rok, odpowiadam, że jeśli tylko ś.p. Sługa Boży Ksiądz Wojciech Piwowarczyk, prekursor takich wczaso-rekolekcji w naszej diecezji mi pomoże i znajdę oddanych wolontariuszy, to czemu nie. Dobre uczynki warto spełniać, a przy okazji też czyjeś marzenia.
Krzysztof Marek Słoń
Senator RP, PiS
Biuro Senatorskie Kielce Al. IX Wieków Kielc 2a tel. 41 34 33 925