Po serii czterech ligowych meczów bez porażki, przyszły dwa potknięcia. Korona Kielce chce przełamać tę serię w piątek. W ostatnim spotkaniu przed przerwą reprezentacyjną zagra na wyjeździe z Widzewem Łódź, który jeszcze nie przegrał przed własną publicznością w tym sezonie. Pierwszy gwizdek o godz. 20.30.
„Żółto-czerwoni” podnieśli się po dotkliwym potknięciu w Radomiu. Najpierw awansowali do 1/16 finału Pucharu Polski, eliminując Stal Mielec. W minioną niedzielę, po emocjonującym spotkaniu, przegrali na Exbud Arenie z Lechem Poznań 2:3. – To był naprawdę dobry mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że nie wyciągnęliśmy z niego żadnego punktu. Gdybyśmy wyzbyli się błędów, to może byłoby inaczej. Po raz kolejny potwierdziła się stara prawda. W starciu z taką drużyną jak Lech decydują umiejętności. Przeciwnik nie grał wielkiego spotkania, ale ma w swoich szeregach piłkarzy, którzy potrafią przechylić losy zwycięstwa na swoją stronę. To nazywa się jakością – wyjaśnia Jacek Zieliński, trener kieleckiego zespołu.
Przed Koroną starcie z kolejnym wymagającym rywalem. Widzew Łódź Daniela Myśliwca gra atrakcyjną, ofensywną piłkę. W tym sezonie zdobył 16 punktów, co daje mu szóste miejsce. – To jest dobry, bardzo solidny zespół. Daniel ułożył to na swoją modłę. Grają fajną piłkę, budują akcję od tyłu. Są zdecydowanie skuteczniejsi u siebie, gdzie napędzają ich kibice. Musimy zwrócić uwagę na ich szybkie budowanie akcji, zmianę środka ciężkości gry. A także na Milana Rondicia, który jest naprawdę groźnym napastnikiem. Też mamy swoje plusy. Postaramy się zagrać tak, aby zminimalizować atuty przeciwników. To trudne, ale możliwe – tłumaczy trener Korony.
W meczu z Lechem Korona zagrała w nieco zmodyfikowanym ustawieniu. Wcześniej obok siebie w ataku grali Adrian Dalmau i Jewgienij Szykawka. Ostatnio Białorusin usiadł na ławce, a zastąpił go Mariusz Fornalczyk, który operował bliżej lewej strony. Były zawodnik Pogoni Szczecin wniósł sporo przebojowości. – Mariusz cały czas jest blisko pierwszego składu. Daje dobre sygnały. Ostatnie spotkanie to potwierdziło. Zawodnicy „Kolejorza” mieli z nim problemy. Brakuje mu finalizacji, jak ja to mówię, chłodnej głowy. Wydaje mi się, że to przyjdzie z nabraniem pewności siebie na boisku. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, jak to będzie wyglądało teraz. Widzew gra w podobnym ustawieniu jak Lech w niektórych fazach gry. Musimy powtórzyć dobre fragmenty naszej gry. W dalszym ciągu mamy problemy z takimi trudno wytłumaczalnymi sytuacjami, momentami drzemki, które okazują się dla nas zabójcze – wyjaśnia Jacek Zieliński.
Ostatnio, bliżej prawej flanki operował Pedro Nuno. Portugalczyk strzelił dwie bramki Lechowi. Świetnie wybiegł na wolną przestrzeń przy pierwszym trafieniu, kiedy wykorzystał błyskotliwe, długie podanie od Adriana Dalmau.
– Pedro nigdy nie grał centralnie w środku, tylko był ustawiony bliżej jednej ze stron boiska. Z taką tendencją do improwizacji, co nam wychodzi na dobre. Ma bardzo duże umiejętności. Odnajduje się dobrze w grze kombinacyjnej, potrafi zaatakować z drugiej linii. Myślę, że wspólnie z Mariuszem Fornalczykiem tworzą fajny duet takich, nazwijmy to, fałszywych skrzydłowych – przyznaje 63-letni szkoleniowiec.
Korona dalej ma problem z finalizacją. Optymizm można budować jednak na tym, że jej gra do przodu wygląda zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu.
– Zdajemy sobie sprawę, że do stycznia nie będzie nikogo nowego. Musimy wydobyć się z tych chłopaków jak najwięcej. Musimy ich cały czas budować, bodźcować pozytywnie. Nie ma sensu skupiać się na krytyce. To nie pomaga. Z obecnej kadry chcemy wyciągać jak najwięcej. Zwracamy na to uwagę na każdym treningu – kwituje Jacek Zieliński.
Piątkowe starcie Widzew – Korona w Łodzi rozpocznie się o godz. 20.30.
Trojak: Po przyjściu trenera Zielińskiego dużo się zmieniło. Pokazujemy, że potrafimy grać w piłkę
fot. Paweł Jańczyk