– Drużyna wyszła na mecz bardzo zmobilizowana i od początku narzuciła swój styl gry. I to taki, którego oczekujemy z trenerem Tałantem Dujszebajewem w każdym spotkaniu. Tempo oraz intensywność gry w ataku i obronie były zbyt duże dla Górnika, choć widać, że ta drużyna przeżywa kryzys – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce, po poniedziałkowym zwycięstwie z Górnikiem Zabrze 40:25.
Przewaga „żółto-biało-niebieskich” nie podlegała wątpliwości od pierwszych minut. Mocna obrona, kontra, do tego dobra dyspozycja między słupkami Klemena Ferlina, który w swoim superligowym debiucie odbił 10 piłek. – Założyliśmy przed meczem, by zacząć twardo w obronie oraz wykorzystać atut w postaci kontrataków. To się udawało niemalże przez cały mecz. To był klucz do zwycięstwa. Szacunek dla rywala, który mimo swoich problemów, ma w sobie wiele jakości. Zagraliśmy na dwie siódemki, każdy pokazał zaangażowanie i przyczynił się do wygranej – wyjaśniał Michał Olejniczak, rozgrywający kieleckiej drużyny.
Do groźnej sytuacji doszło w drugiej połowie, kiedy z przeciwnikiem przy próbie oddania rzutu ze skrzydła zderzył się Arkadiusz Moryto. – Zdenerwowałem się tylko z tego względu, że nie mogłem sobie rzucić bramki. Jest okej, to tylko stłuczenie. Dostałem w czułe miejsce w kolanie, dlatego bolało tylko przez minutę – przyznał Arkadiusz Moryto.
Prawoskrzydłowy przyznał, że w poniedziałek zespół chciał udanie zaprezentować się w ostatnim, szóstym spotkaniu Krzysztofa Lijewskiego, który zastępował zawieszonego Tałanta Dujszebajewa. – Na pożegnanie z naszym pierwszym trenerem, chcieliśmy mu zrobić niespodziankę i trochę ulżyć, bo ostatnio pierwsze połowy były ciężkie i był na nas zdenerwowany tym faktem. Napsuliśmy mu nerwów, dlatego chcieliśmy, aby już w pierwszej połowie był szczęśliwy z tego, jak gramy. Teraz będziemy za nim tęsknić, ale na szczęście dalej będzie na ławce. Lubię obok niego siedzieć, bo zawsze dyskutujemy nad taktycznymi niuansami – wyjaśniał Arkadiusz Moryto.
Krzysztof Lijewski wywiązał się ze swoich zadań w stu procentach.
– Jest jeden cytat, który mówi, że jak robisz to, co kochasz, to nie pracujesz. Mogę się pod tym podpisać obiema rękoma. Po to byłem przygotowywany przez najlepszego trenera na świecie, czyli Tałanta Dujszebajewa. Czasami ktoś wypada z różnych przyczyn i wtedy ten kolega obok musi wziąć większą odpowiedzialność na siebie. Sześć meczów, sześć zwycięstw, więc temat można zamknąć – przyznał drugi trener kieleckiego zespołu.
W czwartek Industria Kielce zagra na wyjeździe z Azotami Puławy.
fot. Patryk Ptak