Zieliński: To ci chłopcy ściągnęli kibiców na trybuny. Oni cenią kielecki, scyzorski charakter - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Zieliński: To ci chłopcy ściągnęli kibiców na trybuny. Oni cenią kielecki, scyzorski charakter

Przeczytaj także

– To było bardzo trudne spotkanie, bo graliśmy z kandydatem do mistrzostwa. Bardzo dobrze broniliśmy pole karne. Radziliśmy sobie z pojedynkami główkowymi. Myślę, że to niezłe pożegnanie z kibicami – powiedział Jacek Zieliński, trener Korony Kielce po zremisowanym meczu z Rakowem Częstochowa.

W ostatnim spotkaniu przed własną publicznością, „żółto-czerwonym” przyszło radzić sobie w mocno okrojonym składzie. Mimo braku kilku zawodników, postawili twarde warunki drużynie walczącej o mistrzostwo Polski. Korona prowadziła od 12. minuty po golu Wiktora Długosza. Gospodarze dobrze bronili, czyhali na kontry. Po przerwie nieodpowiedzialnego karnego sprokurował Miłosz Strzeboński. Wyrównał Jonatan Brunes.

– Trzeba mocno szanować ten punkt. Przeżywaliśmy trudne chwile, szczególnie w drugiej połowie. Wybroniliśmy się. W pierwszej części mogliśmy podwyższyć wynik. Graliśmy bezpośrednio, z kontry. Po zmianie stron brakło nam trochę jakości. Mieliśmy sygnalizację zmian Wiktora Długosza i Jewgienija Szykawki. W końcówce nie mieliśmy kim straszyć rywali. To było bardzo trudne spotkanie, bo graliśmy z kandydatem do mistrzostwa. Bardzo dobrze broniliśmy pole karne. Radziliśmy sobie z pojedynkami główkowymi. Myślę, że to niezłe pożegnanie z kibicami – tłumaczył Jacek Zieliński.

Szkoleniowiec „żółto-czerwonych” wyjaśnił, że Wiktor Długosz zakończył spotkanie z urazem barku. Jewgienij Szykawka ma problem z mięśniem dwugłowym uda, a do tego Mariusz Fornalczyk poczuł ból przywodziciela. Stopień ich kontuzji będzie można określić dopiero po badaniach.

Sobotnie spotkanie było wyjątkowe dla Piotra Malarczyka, który zakończył piłkarką karierę. Środkowy obrońca rozegrała cztery minuty, po których zawodnicy obu drużyn stworzyli mu szpaler. Wychowanek „żółto-czerwonych” zostaje w klubie i zostanie włączony do sztabu szkoleniowego.

– Mamy plan na zagospodarowanie Piotrka. Widzę go w naszym sztabie. Trudno byłoby pomijać tak mądrego chłopaka, doświadczonego, z fajnym spojrzeniem na piłkę – już trenerskim. Myślę, że dobrze odnajdzie się po karierze. Te mają to do siebie, że kiedyś się kończą. Były dyskusje, jak mamy to zrobić, czy nie ryzykujemy pozbywając się zmiany. Piotrek zasłużył sobie właśnie na takie pożegnanie – tłumaczył Jacek Zieliński.

Korona zanotowała bardzo udaną rundę rewanżową na Exbud Arenie, w której poniosła tylko jedną porażkę. W ostatnich spotkaniach stadion wypełniał się w komplecie.

– Nie ma nic lepszego niż gra przy pełnych i gorących trybunach. To zasługa drużyny i całego sztabu. To ci chłopcy na boisku ściągnęli ludzi na trybuny. Fani cenią zaangażowanie, kielecki, scyzorski charakter, walkę do końca. Za taką frekwencją muszą iść wyniki. Chcielibyśmy przekonać fanów do siebie na dobre i na złe. Zawsze łatwiej jest przychodzić na stadion przy zwycięstwa. Na wiosnę nie przeżywaliśmy zbyt wielu trudnych momentów. Będziemy chcieli budować kolejną serię. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w piłce nie zawsze tak jest. Wtedy przekonamy się na jakim koniu jedzie łaska kibica – wyjaśniał Jacek Zieliński.

Kolejne dobre spotkanie zaliczył Wiktor Długosz. Prawy wahadłowy strzelił gola. Pod koniec pierwszej połowy zmarnował dogodną sytuację. Uderzył nad poprzeczką. Mógł obsłużyć podaniem lepiej ustawionego Mariusza Fornalczyka.

–  Jestem zadowolony, jeśli chodzi o pierwszą sytuację. Przy drugiej, wydaje mi się, że miałem dobry pomysł, bo chciałem mocnym strzałem szukać górnych rejonów bramki. Wiem, że mogłem podawać do Mariusza. Wyjaśniliśmy sobie to w przerwie. Z boiska, nie widziałem go. Sytuacja była dynamiczna, skupiłem się na wygraniu pozycji i może za mocno uleciała moja uwaga. Muszę wyciągnąć z tego wnioski – tłumaczył Wiktor Długosz, który przyznał, że remis z takim rywalem, w obliczu tylu kontuzji, jest sukcesem.

– Mieliśmy swoje osłabienia. Wiemy, jak Raków gra, jak potrafi naciskać. W pierwszej połowie graliśmy dobrze. Nawet w niskiej obronie czuliśmy, że wszystko jest pod kontrolą. W drugiej części byliśmy mocno stłamszeni. Nie potrafiliśmy uwolnić się z pressingu po stracie. Jestem dumny z chłopaków, że wywalczyli remis – powiedział Wiktor Długosz, o którym bardzo ciepło na pomeczowej konferencji wypowiedział się trener Rakowa Marek Papszun.

– Miło mi słyszeć takie słowa. O trenerze też mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Zmienił mój światopogląd na temat rozumienia piłki. Poświęcił mi dużo pracy, podobnie jak cały sztab – zakończył wychowanek kieleckiego klubu.

Korona ma 44 punkty i zajmuje 10. miejsce. W przyszłą sobotę zakończy sezon w Zabrzu.

Przeczytaj także