Bertus Servaas: "Nasze relacje i pozycja w mieście, są nie do zaakceptowania" - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Bertus Servaas: „Nasze relacje i pozycja w mieście, są nie do zaakceptowania”

Przeczytaj także

Prezes Łomży Vive Kielce, Bertus Servaas udzielił długiego wywiadu TVP Sport, w którym oprócz kwestii sportowych porusza wiele wątków związanych z jego relacjami z prezydentem Kielc, Bogdanem Wentą oraz kieleckim ratuszem. Delikatnie mówiąc, nie są one najlepsze.

Servaas jasno mówi, że ” to nie w porządku, że klub płaci więcej do budżetu miasta niż miasto daje nam, a jest w nazwie klubu i ma z tego tytułu reklamę”.

– Wiele razy już mówiłem, że to, jak wyglądają nasze relacje i nasza pozycja w mieście, jest nie do zaakceptowania – twierdzi prezes mistrzów Polski.

Podkreśla, ze za granicą klub widnieje jako „KS Kielce”, a miasto nie wykorzystuje sukcesu Vive. – Nie mówią Vive Kielce, nie mówią Łomża Vive Kielce, tylko Kielce. Nasi pracownicy monitorują media polskie i zagraniczne na bieżąco, prosząc dziennikarzy o korygowanie nazwy zespołu na pełną, Łomża Vive Kielce, pilnując interesu naszego sponsora tytularnego. Podchodzimy do tego bardzo profesjonalnie i mamy efekty. Natomiast dla Kielc to taka szansa… W mojej ocenie, w tych rozmowach z miastem, głównym tematem nie powinny być pieniądze, a współpraca biznesowa. I tego mi cały czas brakuje. Oni myślą tylko o tym, żeby dać 1 mln, 1,5 mln albo 2 mln złotych. A nie rozmawiamy w ogóle o tym, jak sukces klubu wykorzystać. Moim zdaniem nikt tam nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką niesamowitą renomę ma nasz klub za granicą.

Bertus Servaas uciął spekulacje jakoby miał przenieść klub z Kielc do Warszawy.

– To jest też przykre dla sponsorów, którzy dają nam pieniądze i chcą, by wokół klubu panowała dobra atmosfera, a nie chcą czytać artykułów, że prezes Servaas szantażuje miasto, że przeniesie klub. To w ogóle jest absurd. Nigdy nie szantażowałem miasta. Powtarzam: klub zostaje w Kielcach. Nie ma takiej możliwości, by go przenieść. Ludzie tak myślą, bo mieszkam w Warszawie, a to jest po prostu durne. Klub jest z Kielc. W życiu nie przeniósłbym go gdzieś indziej. Wolałbym już zacząć od nowa. Nie da się przenieść całego środowiska, całych struktur, tego wszystkiego. Nawet jeśli gdzieś dostaniesz od miasta 5 mln złotych więcej, to nic to nie znaczy. Dlaczego? Bo nie masz lokalnych sponsorów. Bo nie ma zainteresowania, nie ma środowiska. Prezydent Wenta i rada miasta mówią, że ja ich straszę, a ja tylko porównuję: nie może być tak, że sześć czy siedem klubów w PGNiG Superlidze dostaje więcej pieniędzy od miasta niż my. Z całym szacunkiem choćby do Stali Mielec, ale między nimi a Łomżą Vive Kielce jest po prostu przepaść.

Prezes Łomży Vive Kielce wprost mówi, że jego relacje z prezydentem Bogdanem Wentą są „chłodne”.

– Takie mam odczucie. W ogóle uważam, że nasze rozmowy nie powinny odbywać się w taki sposób, w jaki są prowadzone. W zeszłym tygodniu rozmawiałem z prezesem Montpellier. Takie tam biznesowe rozmowy – jakie mamy rozwiązania, czym możemy się wymienić. I on mnie pyta: „a ty co masz do zaoferowania?”. I to moment, kiedy rozmowa się kończy, bo ja nie mam mu nic do zaoferowania od miasta. Nie wiem nic na temat ulg, inwestowania, gruntów. Nic nie wiem. To w jaki sposób ja mam z kimkolwiek rozmawiać? Nie chce zabrzmieć jak ktoś zadufany, ale naprawdę mam kontakty wszędzie. W każdym klubie mam przyjaciół i mogę otworzyć wiele dróg do biznesów. Nawet jestem gotów na to, by miasto mogło mnie rozliczać z tego, co będę robił! Nie mam z tym problemu. Mam za to problem z tym, jak jesteśmy traktowani. Nie czuję, że miasto jest z nami.

Cały wywiad można przeczytać TUTAJ.

Przeczytaj także