Przeczytaj także
„W związku z brakiem porozumienia z Zarządem Spółdzielni w sprawie zamiany nieruchomości” spółka KGKG przystąpiła do realizacji prac związanych z budową obiektu przy ulicy Warszawskiej. Co istotne, zablokowano przy tym przechodzące między blokami przejście dla pieszych. Władze Świętokrzyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej twierdzą, że sytuacja jest bulwersująca, z kolei deweloper mówi o ograniczeniu dostępu do należącej do niego nieruchomości.
Jak informowaliśmy jeszcze w poprzednim roku, przy ulicy Warszawskiej niedaleko skrzyżowania z ulicą Turystyczną planowano zbudowanie 11-kondygnacyjnego budynku mieszkalnego z lokalami usługowymi na parterze i parkingiem podziemnym. Obiekt o wysokości do 33 metrów pomieściłby 80 mieszkań i 8 lokali usługowych. Odbyły się nawet konsultacje społeczne w których udział wzięli mieszkańcy Świętokrzyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i którzy bardzo mocno sprzeciwili się wtedy powstaniu wieżowca. Pojawiły się przy tym propozycje kompromisu, a do ugody zachęcali nawet miejscy radni.
Teraz jednak deweloper postanowił zablokować przejście dla pieszych pomiędzy ulicą Warszawską, a Zofii Nałkowskiej. Na kartce przywieszonej do ogrodzenia czytamy, że „w związku z brakiem porozumienia z Zarządem Spółdzielni w sprawie zamiany nieruchomości, niniejszym przystępujemy do realizacji prac związanych z budową wielokondygnacyjnego budynku usługowo – mieszkalnego”, oraz że „w trosce o Państwa bezpieczeństwo zmuszeni jesteśmy do zabezpieczenia planowanych robót poprzez ustawienie ogrodzenia tymczasowego”.
Prezes Spółdzielni oburzony
Jerzy Moćko, prezes zarządu ŚSM twierdzi, że sytuacja jest bulwersująca, bo rozmowy z firmą wciąż trwają, a „jeśli się z kimś rozmawia na temat zamiany działek, to takich rzeczy się nie robi”. – Jesteśmy w trakcie negocjacji. W związku z tym nie powinno to mieć miejsca. Nie wiem, czy deweloper chce nam pokazać, że on tu jest ważniejszy? Druga sprawa, to że wystąpiliśmy do sądu o zasiedzenie, o służebność. Z tego przejścia mieszkańcy korzystali od 40 lat. A teraz sprawa tak wygląda, że nie mogą z niego skorzystać. Komu on zrobił na złość? Tylko mieszkańcom – mówi Jerzy Moćko.
Pytany o to, jakie grunty na zamianę wchodziłyby w grę, twierdzi, że wstrzyma się z odpowiedzią, dopóki trwa dyskusja z firmą. Przyznaje przy tym, że zarówno Świętokrzyska Spółdzielnia Mieszkaniowa, jak i deweloper odwołali się od decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które utrzymało w mocy wydane przez ratusz warunki zabudowy, które na spornym terenie pozwalają na budowę do 5 kondygnacji. – Na chwilę obecną zablokowane jest przejście z bloku nr 4 przy ulicy Zofii Nałkowskiej i mieszkańcy muszą chodzić dookoła pobliskiego wieżowca. Póki co na razie jeszcze do tego nie doszło, ale podejrzewam, że zablokowany zostanie również dojazd do Jadłodajni Romana. Moje zdanie jest takie, że jeśli są rozmowy, to się takich rzeczy nie robi – dodaje Jerzy Moćko.
Pełnomocniczka dewelopera: „Mamy coraz mniej czasu”
Ewa Cisowska, pełnomocniczka zarządu KGKG Sp. z. o.o., tłumaczy jednak, że „nie zablokowaliśmy żadnej drogi, tylko ograniczyliśmy dostęp do naszej nieruchomości”. Dodaje także, że jest już wydane pozwolenie na rozbiórkę budynku, który znajduje się na omawianym terenie, a rozmowy z zarządem spółdzielni są prowadzone, ale idą opornie „i trudno powiedzieć jak ta sytuacja się zakończy”.
– My oczywiście cały czas liczymy na to, że uda się porozumieć i ostatecznie spółdzielnia po prostu zamieni się z nami na grunt, który pozwoli zrealizować inwestycję mieszkaniową w innym miejscu. Na ten moment mamy jednak coraz mniej czasu. Staraliśmy się wszystkie żądania i postulaty respektować i wszystkie działania wstrzymywaliśmy. Jednak to są też koszty, czas, którego powoli zaczyna brakować – tłumaczy Ewa Cisowska.
Dalej twierdzi, że przed rozbiórką należy wykonać pełną inwentaryzację terenu i na obszarze znajdą się pracownicy działający z upoważnienia firmy. Nie jest więc wskazane, aby znalazły się tam dodatkowe osoby. Oprócz tego spółka KGKG woli „zadziałać wcześniej, aby ludzie się przyzwyczaili, że należy znaleźć inną ścieżkę”.
– Może być tak, że komuś się coś stanie i my będziemy później za to odpowiadać. Nie chcielibyśmy, żeby doszło do sytuacji, że ktoś wpadnie w jakąś dziurę, bo być może będą jakieś odwierty robione. Poza tym jest też taka kwestia, że spółdzielnia bez umowy korzysta z naszego gruntu i nie za bardzo jest chętna tę kwestię rozwiązać (na obszarze ma stać w części obiekt spółdzielni – dop. red.) . Oczywiście my wiążemy jedno z drugim, czyli jeśliby doszło do porozumienia w zakresie zamiany, to wtedy problem się rozwiąże – podkreśla pełnomocniczka zarządu.
Wniosek „lex deweloper” gotowy
Wniosek „lex deweloper” jest już przygotowany, ale firma go nie składa ze względu na negocjacje z ŚSM. Jeśli zaś na wskazanym terenie budynek powstanie to nie mniejszy niż na 5 kondygnacji. Pytamy się przy tym o decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – Na jej podstawie już można składać wniosek o wydanie pozwolenia na budowę, co też jest w trakcie przygotowania przez nas i to tylko kwestia czasu, kiedy ten wniosek wpłynie do Urzędu Miasta. Natomiast w trybie prawnym jest jeszcze złożone odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. To jednak nie wstrzymuje biegu wykonania tej decyzji. Ona funkcjonuje i możemy na jej podstawie budować – podsumowuje.