Przeczytaj także
fot.Świętokrzyskie.pro
Obszar o powierzchni 1,3 hektara na Łyścu nie będzie już częścią Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Stosowne rozporządzenie weszło w życie 27 grudnia, co umożliwi wykup terenu przez zakonników. Oblaci dążyli do odzyskania konkretnych ziem od lat 90.
Roszczenia zakonników popierał były minister środowiska Michał Woś, który odpowiada za przyjęte rozporządzenie. Rząd zdecydował się na usunięcie 1,3 hektara na Świętym Krzyżu, a także dodanie około 62 hektarów lasu pod Grzegorzowicami do Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
– Te dwa tereny nijak mają się do siebie. Jeżeli intencją ministra Wosia było dokonanie zamiany i zachowanie jakiejś równowagi, to absolutnie się to nie sprawdziło. Ponieważ te obszary nie są tożsame pod względem przyrodniczym oraz kulturowym. Nie da się ich od tak zamienić. Łysiec jest wielokrotnie cenniejszy. Druga rzecz, że oczywistą intencją ministra Wosia było to, żeby obejść ustawę o ochronie przyrody. To manipulacja i oszustwo. Włączenie tego obszaru pod Grzegorzowicami mogłoby się odbywać, ale oczywiście na podstawie zupełnie osobnej procedury – mówi Łukasz Misiuna, ekolog i prezes Stowarzyszenia MOST.
CZYTAJ WIĘCEJ: Łysiec – książę wszystkich gór
Teraz zakonnicy mają prawo wykupić omawiany teren, licząc na preferencyjną cenę. Jak podaje Stowarzyszenie MOST, dwie z trzech działek posiadają wartość wynoszącą około 5,5 milionów złotych. Ostatnia nie została jeszcze wyceniona.
Przeciw zastosowanemu przez rząd rozwiązaniu opowiedział się Komitet Biologii Środowiskowej Polskiej Akademii Nauk, Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, Rada Naukowa Świętokrzyskiego Parku Narodowego, czy też Państwowa Rada Ochrony Przyrody. O sprawie został też listownie poinformowany papież Franciszek, a we wrześniu 2021 roku zaapelowano do premiera Mateusza Morawieckiego. Wszelkie działania nie przyniosły jednak oczekiwanego skutku.
– Wyłączenie kawałka terenu na Łyścu z pewnością przyniesie szkodę przyrodzie. Powstanie terytorialna wyrwa, niemalże w centrum parku narodowego. Na jednym z najważniejszych szczytów Gór Świętokrzyskich nagle powstaje enklawa, która nie jest chroniona jak cała reszta. Wiemy też w jaki sposób swoim terenem zarządzają Oblaci. Oni tam organizują imprezy masowe, motocyklowe. Tysiące motocyklistów przyjeżdża, łamią przepisy dotyczące parków narodowych. Ponadto zakonnicy mają swoje ogródki w których sadzą rośliny inwazyjne, co jest po prostu przestępstwem. Nie wolno tego robić, jest to łamanie prawa – twierdzi Łukasz Misiuna.
fot. Łukasz Misiuna
Podkreśla również, że na omawianym terenie znajdują się gatunki chronione, w tym jeden nowy dla całej Polski.
– Wykazaliśmy, że na tym niewielkim fragmencie żyje co najmniej kilkadziesiąt gatunków chronionych. Również gatunków nowych dla Świętokrzyskiego Parku Narodowego, nowych dla województwa świętokrzyskiego. W tym również jeden gatunek po raz pierwszy stwierdzony w Polsce. To jest gatunek niewielkiego chrząszcza. Bogactwo przyrodnicze w tym miejscu jest duże – dodaje.
Odmienne stanowisko przedstawił Jan Reklewski, dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jeszcze w 2019 wydał oświadczenie w którym podkreśla, że obszar nie posiada istotnej wartości przyrodniczej.
– Jeżeli dojdzie do wyłączenia przedmiotowej enklawy z ŚPN to wbrew twierdzeniu Pana Łukasza Misiuny nie będzie to precedens. W 1996 roku wyłączono z obszaru Wielkopolskiego Parku Narodowego zurbanizowane tereny Puszczykowa, Mosiny i Stęszewa. Z tego co wiem, Wielkopolski Park Narodowy, ma się dobrze. Ostatnio zadomowiły się tam wilki – podkreśla Jan Reklewski.