Szkoła podstawowa na Ślichowicach jest przepełniona. Czy miasto rozwiąże problem? - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Szkoła podstawowa na Ślichowicach jest przepełniona. Czy miasto rozwiąże problem?

Przeczytaj także

Mieszkańcy Kielc skarżą się, że w szkole podstawowej nr 25 zaczyna brakować miejsc dla kolejnych uczniów. W placówce położonej na Ślichowicach kształci się obecnie około 1500 osób, a plan zajęć jest podzielony na dwie zmiany. Miasto informuje jednak, że stworzenie nowego budynku, czy też odpowiednia rozbudowa obecnego, nie jest możliwa.

Problem przepełnionej szkoły co jakiś czas poruszają Czytelnicy naszego portalu. Podkreślają, że na Ślichowicach buduje się coraz więcej nowych bloków, gdzie wprowadzają się rodziny z dziećmi. To zaś wpływa na liczbę uczniów w omawianej placówce.

– Szkoła nr 25 pęka w szwach. Czy nikt w kieleckich władzach nie widzi potrzeby budowy nowego budynku szkoły na osiedlu? Dzieci mają naukę na dwie zmiany. I to od pierwszej klasy. Idą albo na 7.30 rano albo zaczynają lekcje o godzinie 13. I siedzą tam do godziny 18 30. Szkoła nie jest z gumy i dodatkowe sale się w niej cudownie nie pojawią – zaznacza.

Ratusz przyznaje, że problem jest im znany. Jak informuje Marcin Chłodnicki, wiceprezydent Kielc, do obiektu obecnie uczęszcza około 1500 uczniów. Zaznacza przy tym, że wprowadzone przez dyrektora rozwiązania pozwalają na ograniczenie liczby osób przebywających jednocześnie w budynku.

– Jedna klasa zaczyna na przykład zajęcia o 7:30 i kończy o 13, zaś druga wtedy rozpoczyna i wychodzi o 17. W następnym tygodniu sytuacja się zmienia. Aby było sprawiedliwie, żeby na przykład ktoś nie miał cały czas na popołudnie. Dzięki temu nie ma 1500 uczniów naraz, tylko przypuśćmy że jednocześnie jest 1000, a pozostałe 500 się wymienia. Inaczej być nie może. Pewnie jest to niekomfortowe, bo może wszyscy by chcieli mieć na popołudnie lub na rano – twierdzi Marcin Chłodnicki – Jednak lekarstwa na to innego nie widzę. A obserwujemy również to, co się dzieje w innych miastach.

Bez szans na nową szkołą

Dodaje także, że niemożliwe jest stworzenie nowego obiektu. Podobnie sytuacja wygląda, gdy mowa o odpowiednim rozbudowaniu już istniejącej placówki. – Jeżeli sama hala przy I LO im. Stefana Żeromskiego kosztuje około 13 – 14 milionów złotych, to można się pokusić, że zbudowanie szkoły wyniesie 50 – 60 mln. Jest to więc kwota, nawet jak dla takiego miasta jak Kielce, abstrakcyjna. Praktycznie nie do osiągnięcia, szczególnie w czasie inflacji i różnych zmian w cenach energii. Taka, gdzie problemem byłoby w ogóle znalezienie konkretnych pieniędzy – mówi Chłodnicki.

Za kilka lat będzie mniej dzieci?

Wspomina również o niżu demograficznym, który jest w stanie wpłynąć na sytuację. – Pomijając, że te kwoty są ogromne, to nawet jeślibyśmy postawili nowy obiekt lub rozbudowali istniejący, to trzeba pomyśleć, czy to będzie potrzebne za pięć lat. Patrząc na liczbę urodzin dzieci to ona tak spada, że za chwilę będzie więcej pomieszczeń pustych niż wykorzystywanych. O tym problemie będziemy rozmawiać za 5 – 6 lat. Wtedy bardziej się będą wszyscy głowić jak zapełnić szkoły i co zrobić z budynkami, które wcale nie są używane. Chyba, że jakimś cudem coś się w demografii zmieni i wrócimy do przyrostu – podsumowuje Chłodnicki.

– Może i niż demograficzny spowoduje, że będzie mniej dzieci, ale patrząc na to jak rozrasta się osiedle Ślichowice, to nie sądzę, żeby ubyło uczniów w ciągu najbliższych lat – komentuje nasza Czytelniczka.

MASZ TEMAT? ZGŁOŚ GO NA [email protected] LUB W WIADOMOŚCI PRYWATNEJ NA FACEBOOKU

Przeczytaj także