„Czy kupcy z centrum Kielc wykorzystają zamknięcie galerii handlowych?” – to temat, który poruszamy w tym tygodniu na łamach naszego portalu. Dziś rozmowa z Rafałem Zamojskim, menadżerem śródmieścia Kielc. Rozmawiamy o tym jak miasto może pomóc przedsiębiorcom, miejscach parkingowych czy pustych lokalach.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ:
#WaszTemat Miasto zlikwidowało kolejne miejsca parkingowe w centrum. Mieszkańcy oburzeni
Sonda na naszym fanpage’u na Facebooku:
Idąc do Pana biura przez ulicę Sienkiewicza miałem wrażenie, że liczba wolnych lokali w ostatnim czasie jeszcze bardziej wzrosła w ostatnim czasie.
Nie wydaje mi się, że jest większy wysyp lokali do wynajęcia niż przed pandemią. Wiele przyczyn składa się na to, że lokale są puste. Dużo zależy od właścicieli nieruchomości, którzy często wolą trzymać pusty lokal latami, zamiast wynająć go za niższą cenę niż oni uznają za słuszną. Gdy zaczynałem pracę w Urzędzie Miasta sprawdziłem w Miejskim Zarządzie Budynków jak rzecz ma się -sądziłem, że też jest problem z pozyskiwaniem najemców. Okazało się, że Miejski Zarząd Budynków nie ma takiego problemu. Dlatego, że MZB stosuje stawki rynkowe, czyli niższe od tych, które oferują prywatni właściciele.
Czy kupcy z centrum Kielc mogą wykorzystać to, że aktualnie galerie handlowe są zamknięte?
Już w pierwszym etapie pandemii eksperci zwracali uwagę, że jest to szansa dla lokalnego rynku. Niektórzy mówili też, że duże sieci handlowe zaczną wynajmować lokale przy ulicach handlowych, ale na razie tego nie obserwujemy. Inna rzecz, że mało jest obecnie lokali na wynajem o wysokich standardach – potrzebne są inwestycje w remonty. Moje zdanie na temat handlu w śródmieściach miast jest niezależne od pandemii. Jestem przekonany, że najlepszym docelowym rozwiązaniem jest taki rodzaj współpracy między przedsiębiorcami, jaki jest wymuszany w galeriach handlowych. Tam przedsiębiorcy dostają w pakiecie różnego rodzaju profity, takie jak na przykład wspólne promocje. Ja kwestię trudności w oddolnym budowaniu klastrów widzę w szerszej skali, jako specyfikę naszego regionu. U nas zawsze był większy problem do współpracy różnych grup czy podmiotów niż w innych częściach Polski.
Chce Pan powiedzieć, że kupcy nie są w stanie dogadać się miedzy sobą?
To nie dotyczy kupców ze śródmieścia, ale całego regionu świętokrzyskiego i naszego kulturowego brzemienia. Chodzi o to, żeby to przełamywać. Stąd wziął się mój pomysł, żeby skorzystać z najlepszych specjalistów, którzy potrafią pokazać w jaki sposób współdziałać i budować klastry. Chciałbym zorganizować we współpracy z Parkiem Technologicznym serię szkoleń dla przedsiębiorców, żeby mieli okazję skorzystać z wiedzy ekspertów – niekwestionowanych zewnętrznych autorytetów.
Na czym miałyby polegać te szkolenia?
To byłaby m.in. wiedza, jak oddolnie i dobrowolnie budować wspólną markę śródmiejskiego handlu i usług, jak tworzyć wspólne międzybranżowe promocje, programy lojalnościowe, karty rabatowe, jak się wspólnie reklamować. Ja jako klient widzę to błędne koło, które jest teraz. Tak czy inaczej zawsze bardzo dużo chodziłem po śródmieściu, nie jestem fanem spędzania czasu w galeriach handlowych, ale gdybym w weekend chciał zrobić zakupy w śródmieściu, to niezmiennie od dekad jestem pozbawiony takiej możliwości – zdecydowana większość sklepów „tradycyjnie” działa w sobotę do 13 lub 14, a w niedzielę w ogóle. To jakieś „dziedzictwo” lat 90. .Ja wiem, że zmiana godzin otwarcia wymaga dużej pracy, promocji i sporo czasu, by nauczyć klientów nowych możliwości. To naturalne, że na początku w wydłużonym czasie pracy klientów będzie mało i trzeba będzie „dokładać” do biznesu. To nie będzie na pstryknięcie palcem – to poważna inwestycja. Ale moim zdaniem to niezbędne. Chciałbym, żeby eksperci pokazali know-how tych, którym w zmieniającym się dynamicznie świecie udaje się osiągać sukces – dobre przykłady, bo nikomu nic nie możemy nakazać.
Czy miasto da impuls do takich działań jak karta lojalnościowa, program rabatowy czy strona internetowa, która mogłaby zjednoczyć przedsiębiorców?
Mamy w planach uruchomienie portalu internetowego Śródmieście. Jest spore opóźnienie z powodu pandemii, ale liczę, że do końca roku zostanie ona udostępniona. Co chyba najistotniejsze, ma to być m.in. platforma komunikacji pomiędzy wszystkimi stronami śródmieścia. Chcę, żeby najpierw powstał rdzeń, a później będziemy to rozbudowywać. W ramach portalu przewiduję też oczywiście m.in. kompleksową informację o kulturalnej, gastronomicznej i usługowo-handlowej ofercie śródmieścia. W tym zakresie zaczniemy od restauracji i kawiarni oraz rzemieślników i sklepów z długą historią. Bazę informacji będziemy na bieżąco uzupełniać. Jednym z elementów będą też artykuły historyczne na temat centrum oraz promowanie dobrego wizerunku czyli tych szyldów, witryn i reklam, które są wysokiej jakości. Rozmawiam też z Instytutem Dizajnu o ofercie dla śródmiejskich przedsiębiorców dotyczącej szeroko rozumianej kwestii opakowań ich produktów, budowania śródmiejskiej marki.
Wczoraj rozmawialiśmy z Kamilem Kamińskim, prezesem stowarzyszenia Kieleckich Przedsiębiorców, który miał pretensje o to, że zorganizował Pan jedno spotkanie z kupcami od momentu podjęcia pracy jako menadżer. Nie za mało?
W związku z pandemią, która przeorała rzeczywistość i zweryfikowała wszystkie plany nie organizuję żadnych otwartych zewnętrznych spotkań. Spotkanie, o którym Pan wspomniał nie było przeze mnie zorganizowane – odbyło się u Prezydenta na wniosek grupy przedsiębiorców drugiego dnia mojej pracy w ratuszu. Ta grupa przedsiębiorców ma od wielu lat w zasadzie jeden postulat: maksymalne zwiększenie ilości miejsc parkingowych i ruchu samochodowego w śródmieściu. Wprowadzenie zmian wg ich pomysłu jest ich zdaniem podstawowym remedium na problemy centrum. Spotkanie tradycyjnie dotyczyło właśnie tego tematu i tradycyjnie zaczęło się dość groźnie i napastliwie. Załagodziłem atmosferę, rozstaliśmy się w przyjaźni ale też przedstawiłem swój pogląd na te kwestie, który, mówiąc w największym skrócie, jest odmienny i opiera się na wiedzy ekspertów inżynierii ruchu drogowego. Jeden z najgłośniejszych na tym spotkaniu przedsiębiorców przeprosił mnie zresztą potem za tak niefortunne rozpoczęcie znajomości. Zaproponowałem na tym spotkaniu organizację otwartej debaty na temat samochodów w śródmieściu z udziałem zewnętrznych ekspertów, w tym ekspertów zaproponowanych przez tę grupę przedsiębiorców. I w tym zakresie – samochodowym – widzę tylko taką możliwość współpracy. Nie widzę więc potrzeby by samemu inicjować kolejne spotkania „parkingowe”. Ale co oczywiste, jestem otwarty na wszelkie inne tematy i nigdy nie odmówiłem propozycji spotkania się i rozmowy.
Uważa Pan, że większa liczb miejsc parkingowych nie wpłynie na większy ruch w sklepach położonych w śródmieściu?
To jest bardzo złożona kwestia, wymagająca rozłożenia na czynniki pierwsze. Po pierwsze, co rozumiemy przez większą liczbę miejsc – gdzie konkretnie miały by one być? Większość propozycji takich miejsc złożonych kiedyś przez Sebastiana Michalskiego została wtedy zakwestionowana przez inżynierów organizacji ruchu jako niezgodne z przepisami dotyczącymi np. koniecznych szerokości, odległości itp. Dodam, ze inna sytuacja jest w okresie pandemii (jest mniejszy problem z parkowaniem), a inna w sytuacji normalnej. Ale nawet przed pandemią jeden z portali policzył kiedyś wolne miejsca parkingowe w centrum w trakcie dnia. Było ich kilkaset. Przykładowo z jednej strony kierowcy parkowali w niedozwolonych miejscach na ulicy Planty, a obok stał praktycznie pusty prywatny parking. To jest też kwestia, czy z parkingów korzystają faktycznie klienci czy po prostu pracownicy – zespół profesora Szaraty zbadał bardzo dokładnie m.in. rotację w miejskiej strefie parkowania – mamy więc dziś twarde dane a nie „intuicje”. Ponadto: czy na ulicy Paderewskiego sprzedaż lepiej idzie, bo jest wszędzie parking? Czy ulica Seminaryjska jest handlowa, bo tam jest arteria komunikacyjna? Dlaczego przy ul. św. Leonarda od strony Rynku mnóstwo lokali stało pustych mimo zastawienia przestrzeni przez samochody? Czy więcej klientów jest w śródmieściu gdy na danym miejscu stoi samochód czy gdy są tam stoliki gastronomiczne? I tak dalej. Nigdy nie znajdziemy miejsca dla wszystkich samochodów, bo jest ich po prostu za dużo. Ewentualne zastawienie każdego wolnego miejsca samochodami to – nomen omen – ślepa uliczka. Cała Europa, nauczona złymi doświadczeniami ostatnich dekad, idzie teraz w stronę przeciwną. Robię co mogę, by zdecydowanie zwiększyło się penetrowanie śródmieścia przez komunikację publiczną – zajmujący niewiele więcej niż samochód osobowy autobus przewiezie nieporównanie większą ilość potencjalnych klientów.
A czy otwarcie niektórych ulic może spowodować to, że pojawi się w centrum więcej osób?
Tutaj odwołam się do opracowań fachowców, którzy są zgodni, że może to spowodować nieuprawniony tranzyt przez nasze śródmieście. Nie wjazd do konkretnego miejsca, tylko skrócenie sobie drogi z jednego osiedla do drugiego. Właśnie dlatego została zamknięta ulica Paderewskiego, żeby nie dochodziło do takich sytuacji. Dla mnie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, o które zabiegam jest właśnie maksymalne wykorzystanie komunikacji miejskiej do centrum.
Ale mamy okres pandemii i komunikacja miejska, która przemieszczała się po centrum została zawieszona, a co za tym idzie zlikwidowano kolejną możliwość dojazdu. Może to jest moment, żeby chociaż na chwilę zrobić ukłon w stronę kierowców?
To tak nie działa. Znów musielibyśmy analizować wszystkie potencjalne skutki każdej konkretnej propozycji – to jest skomplikowany system naczyń połączonych, którym zawiadują inżynierowie ruchu. Dodam, że w ostatnim czasie odbyła się seria spotkań w sprawie ukrócenia nielegalnego tranzytu przez ulicę Sienkiewicza i powstał nowy projekt organizacji ruchu w śródmieściu. Wykraczający poza wysuwane słupki, które zapowiadamy.
Co zakłada ten projekt?
Nie do końca czuje się uprawniony żeby o tym mówić, należy o tym rozmawiać ze specjalistami z Kancelarii Prezydenta, ale są tam też przewidziane rozwiązania idące w kierunku pomocy przedsiębiorcom.
Zamierza Pan wyciągnąć rękę do przedsiębiorców i zrobić ponowny krok w ich stronę?
Na ten moment jest wprowadzona praca zdalna i maksymalne ograniczanie fizycznych kontaktów, więc nie organizuje żadnych spotkań, ale tak, deklaruje, że będę chciał rozmawiać. Szczególnie teraz, kiedy zaistniało stowarzyszenie Kieleccy Przedsiębiorcy. Pamiętajmy, jednak jakie są moje kompetencje. Nie mogę się wypowiadać w imieniu Prezydenta w kwestiach strategicznych decyzjach, jak na przykład obniżenie podatku. Nie jestem w kręgu osób decyzyjnych. Moje miejsce w strukturze jest inne. Czytelnicy musza wiedzieć, że do mojego stanowiska nie jest przypisany żaden budżet, nie mam też możliwości podejmowania wiążących decyzji w żadnej sprawie – moja praca polega na proponowaniu rozwiązań, wiązaniu nitek pomiędzy poszczególnymi podmiotami, inspirowaniu i koordynowaniu pewnych działań. Mam przygotowane różne projekty związane z budowaniem atrakcyjności śródmieścia (m.in. turystycznej)promocyjne, ale nie wiadomo czy będą realizowane, bo pandemia storpedowała plany budżetowe. Spore cięcia nastąpiły np. w promocji miasta i nie wiem np. czy będą możliwe fantastycznie zapowiadająca się współpraca z Wydziałem Sztuki UJK, który z różnymi działaniami i muzycznymi i plastycznymi (jak np. murale) chciałby – po rozmowach ze mną – wejść do centrum. Dziś głównie zastanawiam się co da się zrobić bez kosztowo i koncentruję się na przygotowywaniu projektów w duchu rewitalizacji społecznej.