
Przeczytaj także
Korona Kielce jest niepokonana od siedmiu meczów w PKO BP Ekstraklasie. Wygrała trzy ostatnie pojedynki. W niedzielę, w 25. kolejce, zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, które przegrało cztery poprzednie spotkania. „Miedziowych” z kryzysu postara się wyprowadzić doskonale znany w Kielcach Leszek Ojrzyński. – W obecnej sytuacji bardziej skupiamy się na sobie – przyznaje Jacek Zieliński, trener „żółto-czerwonych”.
Korona jest rewelacją drugiej części sezonu. Jako jedyna w stawce nie przegrała żadnego z sześciu meczów. Zdobyła 14 na 18 możliwych punktów, co wywindowało ją ze strefy spadkowej na 11. miejsce. Kielczanie mają już 10 „oczek” przewagi nad czerwonymi polami.
W nowym roku Zagłębie wygrało tylko z Puszczą Niepołomice. Przegrało pięć pozostałych meczów. Po ostatnim, wyjazdowym potknięciu z GKS-em w Katowicach rozstano się z trenerem Marcinem Włodarskim. W czwartek zastąpił go Leszek Ojrzyński. Przed nim z „Miedziowymi” łączeni byli Czesław Michniewicz i Jerzy Brzęczek, czyli byli selekcjonerzy reprezentacji Polski. Finalnie postawiono na byłego trenera Korony, który pozostawał bez pracy od października 2022 roku, kiedy został zwolniony z kieleckiego klubu. – Leszek wraca na ławkę trenerską. Proces zmian trwał długo. Były różnego rodzaju typy, notowania. Szczerze powiedziawszy, bardziej skupiamy się na sobie. Rywale mają swoje problemy. Nie robiliśmy specjalnych mów motywacyjnych na temat Zagłębia. Różnie to może wyglądać. Będziemy przygotowani. Przeciwnicy będą bardzo zmotywowani, raz, że nowy trener, dwa zmusza ich do tego sytuacja w tabeli – wyjaśnia Jacek Zieliński.
Szkoleniowiec Korony również debiutował w nowym zespole w meczu przeciwko byłemu klubowi. W sierpniu „żółto-czerwoni” przegrali u siebie z Cracovią. – Byłem w podobnej sytuacji. Mimo, że bardzo chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, to wygrała lepsza drużyna w tamtym momencie. Nie mam nic przeciwko, aby historia się powtórzyła, ale z korzyścią dla nas – tłumaczy szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Zagłębie zajmuje ostatnie bezpieczne – 15. miejsce. Ma 22 punkty, a zagrożoną spadkiem Puszczę wyprzedza lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. Korona ma nad nim dziesięć „oczek” przewagi. „Żółto-czerwoni” przystąpią do niedzielnej rywalizacji w roli faworyta, chociaż do tej pory w historii grało im się bardzo trudno w Lubinie. Wygrali tam tylko dwa mecze. – Mają swoje problemy, ale tak wyglądają batalie ligowe. Nie możemy się za bardzo zagłębiać. My również mieliśmy gorsze chwilę. Do rundy rewanżowej podchodziliśmy z gorszej pozycji. Teraz ta sytuacja trochę się poprawiła. W nas jest jednak dużo pokory, nic jeszcze się nie wyjaśniło. Dalej jesteśmy w takiej „sprężarce”, aby notować dobre wyniki i oddalać się od zagrożonych miejsc. Trudno powiedzieć, dlaczego Zagłębie jest w takiej sytuacji. Jestem od tego daleko. Na pewno mają duży potencjał. Dysponują wieloma utalentowanymi zawodnikami – przyznaje Jacek Zieliński.
W niedzielnym spotkaniu z powodu zawieszenia za kartki zabraknie Huberta Zwoźnego. Głównym kandydatem do zastąpienia go na prawym wahadle jest Marcus Godinho. Dla Kanadyjczyka może być to pierwsze spotkanie w podstawowym składzie od momentu odniesienia poważnego kontuzji kolana.
Korona przystępuje do niedzielnej rywalizacji podbudowana ostatnimi, bardzo dobrymi wynikami.
– Atmosfera jest bardzo dobra. To zasługa naszej postawy na boisku. Do każdego kolejnego spotkania podchodzimy tak samo, bez względu na to z kim przychodzi nam się mierzyć. Mam nadzieję, że będziemy trzymać swoja serię. W Zagłębiu zmienił się trener, ale to dalej ten sam zespół. To drużyna z potencjałem. Jest tam wielu młodych chłopaków, którzy grają w kadrach. Stawiają na młodzież. Oni mogą być groźni w każdym możliwym momencie – nie ma wątpliwości Miłosz Strzeboński, środkowy pomocnik kieleckiego zespołu.
Niedzielne spotkanie Zagłębie – Korona w Lubinie rozpocznie się o godz. 14.45.
fot. Paweł Jańczyk