Korona znów chce pokonać jakość, ale też wygrać. Jedzie na teren drużyny i trenera, z którym nie lubi grać - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Korona znów chce pokonać jakość, ale też wygrać. Jedzie na teren drużyny i trenera, z którym nie lubi grać

Przeczytaj także

W minioną środę Korona Kielce pokazała się z bardzo dobrej strony na tle lidera PKO BP Ekstraklasy. Po heroicznej walce, ale też solidnej grze, uległa po dogrywce Jagielloni Białystok i pożegnała się z Pucharem Polski. W niedzielę czeka ją kolejny ważny mecz. W 23. kolejce ligowych zmagań zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, do którego traci pięć punktów. – Jedziemy po swoje w przekonaniu, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym – mówi trener Kamil Kuzera. 

Za „żółto-czerwonymi” dwa bardzo wymagające spotkania. Najpierw dwukrotnie odrabiali dwubramkową stratę do Legii Warszawa, aby zremisować 3:3 na Suzuki Arenie. Trzy dni później stoczyli 120-minutowy bój z Jagiellonią w ćwierćfinale Pucharu Polski. Zagrali bardzo dobrze. Przegrali 1:2 po golu w ostatniej minucie dogrywki.

– Wstajemy. Jest dobra energia. Czwartek był smutny, ale sporo rozmawialiśmy o tym spotkaniu. Daliśmy z siebie wszystko. Jesteśmy dumni z naszej postawy, ale na pewno nie z wyniku. Mamy dużą ochotę, aby zagrać kolejne spotkanie. Nie da oszukać się aspektów fizycznych. Liżemy się z ran. Miłosz Trojak otworzył oko (w Białymstoku głęboko rozciął łuk brwiowy – przyp. red.). Jeśli wszystko będzie wchłaniało się w odpowiedni sposób, to być może będziemy w stanie z niego korzystać. U chłopaków widać uśmiech – tłumaczy Kamil Kuzera.

„Żółto-czerwoni” mogą czuć spory niedosyt, ale błyskawicznie muszą wyrzucić to z głów.

– Przegrać w takim stylu i momencie, to gorzka pigułka. Po końcowym gwizdku powiedzieliśmy sobie, że możemy to przyjąć z podniesioną głową. Chcemy wejść na zwycięską ścieżkę w lidze. Tu bardzo potrzebujemy punktów – przyznaje Marcel Pięczek, który w środę zaliczył solidny debiut w kieleckim zespole.

W ekstraklasowej tabeli „żółto-czerwoni” zajmują 15. miejsce, a Puszczę Niepołomice wyprzedzają tylko dzięki korzystniejszemu bilansowi bramkowemu. Klub z Małopolski zagra w tej kolejce z ostatnim ŁKS-em, więc może okazać się, że kielczanie przystąpią do spotkania w Lubinie już z lokaty spadkowej.

Zagłębie ma na koncie 27 punktów – o pięć więcej od Korony. Zajmuje 10. miejsce. Ekipa Waldemara Fornalika nie zachwyca. W tym roku przegrała z Lechem Poznań (0:2) oraz zremisowała z Cracovią (1:1) i Puszczą (2:2). W końcówce poprzedniej rundy zanotowała remis i dwie porażki. Po raz ostatni wygrała 24 listopada, ogrywając na wyjeździe ŁKS 2:0.

– Na pewno zagramy z mocnym rywalem, który ma dużo jakości. Mamy swój pomysł na ten pojedynek. Musimy wejść bardzo mocno od pierwszej minuty. Pamiętamy spotkanie u siebie. Jesteśmy w stanie dominować i narzucić swój styl – tłumaczy Kamil Kuzera.

Korona wygrała przed swoimi kibicami 2:0 – było to jej pierwsze zwycięstwo w sezonie, odniesione po słabszym, wynikowym początku. Historycznie nie leżą jej pojedynki z Zagłębiem. Szczególnie te na Dolnym Śląsku, gdzie wygrała tylko dwa razy. Podobnie jest ze starciami z drużynami Waldemara Fornalika. Doświadczony szkoleniowiec wygrał 10 spotkań z „żółto-czerwonymi”, siedem zremisował, a przegrał tylko sześć.

– Trener Fornalik to top wśród polskich szkoleniowców. Ma warsztat i doświadczenie. Dobrze analizuje przeciwnika, układa pod niego plan. Jednak obecnie nasza piłka uległa wyrównaniu. Zespoły są na zbliżonym poziomie. Często decyduje dyspozycja dnia i po prostu dobry mecz. Ostatnio graliśmy z liderem ekstraklasy. Nie odstawialiśmy. Jedziemy po swoje w przekonaniu, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. To działa też w drugą stronę. Decydują małe rzeczy – przekonuje Kamil Kuzera, który opisuje również najbliższego rywala.

– Jeżeli Zagłębie ma swobodę, to mają prezentują piłkę o wysokiej kulturze. Nie mają przypadkowych zawodników. To fajna mieszanka młodzieży z doświadczeniem. Nie możemy być bierni i zostawiać im miejsca. Musimy być przygotowani na każdą fazę gry. Oni potrafią operować piłką i ją odbierać. Musimy mieć sporą odpowiedzialność. Liczę, że jesteśmy już na tyle mądrzy w doświadczenia, że pewne rzeczy będą wyglądać inaczej. W piłce zdarzają się błędy. Mam nadzieję, że teraz popełnimy ich mniej od rywala – dodaje szkoleniowiec.

Korona w Lubinie musi radzić sobie bez swojego najlepszego strzelca – Martina Remacle’a, który pauzuje za nadmiar kartek. Na „ósemce” mogą zastąpić go Dalibor Takacz lub Denny Trejo. Kamil Kuzera nie wyklucza też gry w innym systemie, z dwójką napastników.

– Mam przygotowane dwa rozwiązania. Zastanawiamy się, jak złożymy to personalnie, bo jest grupa zawodników, która daje pozytywne sygnały. Zobaczymy czy rzucimy wszystko, co najlepsze od początku, czy może niektórzy więcej mogą dać nam jako zmiennicy. Dopiero w sobotę będziemy trenować w komplecie, bo na razie zajęcia odbywały się w dwóch grupach. Wiemy, jaką wartością dla nas jest Martin. W okresie przygotowawczym pracowaliśmy nad kilkoma rzeczami. Mamy kilka opcji. Inne ustawienie może nam pomóc zniwelować pewne rzeczy, ale też skorzystać z kolejnych szans. W głowie mam też grę dwójką napastników. Życie pokazało, że nie można bać się roszad. Formacja może być różna, ale nasze zasady nie ulegają zmianie – wyjaśnia Kamil Kuzera.

Na kolejny występ w „żółto-czerwonych” barwach liczy Marcel Pięczek, który najczęściej gra na lewej obronie, ale może z powodzeniem grać również na środku defensywy.

– Ten mój debiut miał słodko-gorzki wymiar. Cieszę się jednak z pierwszego występu w barwach Korony. Czułem się dobrze pod względem fizycznym. Z każdą kolejną minutą było lepiej pod tym piłkarskim. To, czy zagram zależy od trenera. Jestem gotowy. W naszym zespole jest bardzo duża rywalizacja. To dobrze, bo dzięki temu każdy musi starać się jeszcze mocniej – tłumaczy Marcel Pięczek.

– W środę pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z liderem na równi. Jeśli tak zagraliśmy w Białymstoku, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Jesteśmy też podbudowani po ostatnim ligowym pojedynku, gdzie dogoniliśmy Legię, która również była faworytem. Ostatnia porażka nas bolała, ale możemy wyjść po niej z podniesioną głową i walczyć, aby szybko zdobyć sporo punktów w lidze – zakończył lewonożny obrońca.

Niedzielny mecz w Lubinie rozpocznie się o godz. 15.

fot. Paweł Jańczyk

Przeczytaj także