­­Po pucharze: Gdyby skończyło się 7:1, to nikt nie miałby pretensji - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

­­Po pucharze: Gdyby skończyło się 7:1, to nikt nie miałby pretensji

Przeczytaj także

– Najważniejsza jest realizacja celu. Gramy w następnej rundzie. Ważny punkt to protokół zdrowotny. Mimo warunków, wszyscy są zdrowi. Teraz regeneracja i Stal Mielec. – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce, po awansie do 1/16 finału Pucharu Polski.

Kielczanie przeszli dalej pokonując trzecioligową Jagiellonię Białystok 2:1. Zaczęli źle, bo przegrywali od szóstej minuty. Wynik ustalili jednak przed przerwą po golach Adriana Dalmau i Ronaldo Deaconu.

– Takie mecze to pułapki. Wychodzą dwie różne drużyny. Młodsi chłopcy bardzo chcieli. Mieliśmy kontrolę i dużo sytuacji. Zostawiamy to. Najważniejsze, że przeszliśmy dalej ­– wyjaśniał Kamil Kuzera.

Korona miała bardzo dużą przewagę. Nie potrafiła jednak dobić rywala.

– Naszym głównym celem był awans. Nie ważne jak – liczy się, że jesteśmy w następnej rundzie. Przez cały czas mieliśmy kontrolę. Rywale trzy razy wrzucili w nasze pole karne. Za pierwszym razem padł gol. Myślę, że gdyby skończyło się 7:1, to nikt nie miałby pretensji ­– tłumaczył Bartosz Kwiecień, środkowy obrońca „żółto-czerwonych”.

Wtorkowe spotkanie było rozegrane na boisku ze sztuczną nawierzchnią.

– Różnica była bardzo duża, szczególnie dla stawów. Kolana bolą bardziej. Trenujemy na naturalnym boisku, gdzie amortyzacja jest większa – wyjaśniał Bartosz Kwiecień.

Korona rozegra kolejny mecz w piątek. W ramach 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy zagra na wyjeździe ze Stalą Mielec.

Przeczytaj także