Przeczytaj także
– Podziękowania należą się wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że to spotkanie zostało rozegrane. Każdy pracownik zakasał rękawy, żeby do meczu doszło i za to wielkie dzięki – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce po przegranej z Lechem Poznań.
Sobotnie spotkanie na Suzuki Arenie zostało rozegrane w zimowej scenerii. Przed jego rozpoczęciem udało się wykorzystać małe okienko pogodowe i przerwę w opadach śniegu. Pracownicy MOSiR-u i klubu przez cały dzień trzy razy odśnieżali płytę. Pojedynek rozpoczął się zgodnie z planem, ale wtedy też zaczął sypać śnieg. Z każdą minutą coraz mocniej. W drugiej części jego warstwa sięgała już po kostki. W tych warunkach, w 86. minucie najlepiej odnalazł się Kristoffer Velde, który popisał się ładnym uderzeniem sprzed pola karnego. Wcześniej kosztowny błąd popełnił Yoav Hofmeister. Tylko, że przy takich warunkach o straty nie było trudno.
– Po pierwsze i najważniejsze, chciałbym podziękować naszym kibicom za to, że pokazali, że wierzą i wspierają tę drużynę. Po drugie, podziękowania należą się wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że to spotkanie zostało rozegrane. Każdy pracownik zakasał rękawy, żeby do meczu doszło i za to wielkie dzięki – powiedział Kamil Kuzera.
– Co do meczu, warunki były jakie były i wiedzieliśmy o tym, co nas czeka. Powiedzieliśmy sobie od razu, że cokolwiek nie wydarzy się na boisku, musimy zejść z niego z podniesioną głową i pomimo porażki tak się stało. Przegrane się zdarzają, ale mam poczucie, że daliśmy z siebie wszystko – wyjaśniał szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
– Do zwycięstwa potrzebne było szczęście. Zrobiliśmy dużo, aby wygrać, ale przegrywamy. To wydarzenie nas jednak wzmocni, po ludzku. Chłopaki dali z siebie wszystko. Ciężko analizować błędy po piłkarsku. Mieliśmy moment, w którym mogliśmy zdobyć gola. Tak się nie stało. Przeciwnik wykorzystał swoją sytuację. Taka jest piłka nożna – tłumaczył Kamil Kuzera, który przyznał, że sam opuścił przedmeczowe zgrupowanie i również uczestniczył w odśnieżaniu boiska.
– Zrobiliśmy wszystko. Sytuacja była na tyle wymagająca, że wyjechałem wcześniej z hotelu. Widziałem ludzi, którzy wkładają w to serce. Na godzinę przed spotkaniem boisko było w dobrym stanie. Zdarzało się grać w trudniejszych warunkach. Na późniejsze rzeczy nie mieliśmy już wpływu. Straciliśmy punkty, ale ten zespół zyska mentalnie. Widziałem drużynę, która walczy do ostatniej kropli krwi. Zawsze będę to doceniał. Jest trochę smutku, ale pracujemy dalej – zakończył szkoleniowiec.
Korona rozegra kolejne spotkanie w środę. W 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski podejmie na Suzuki Arenie Legię Warszawa (godz. 21).
fot. Paweł Jańczyk