Remacle: Nie zagraliśmy dobrego meczu - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Przeczytaj także

– Musimy powiedzieć wprost, że nie zagraliśmy dobrego meczu. Kiedy tego nie robisz, musisz zrobić wszystko, aby zdobyć punkt – powiedział Martin Remacle, zdobywca wyrównującej bramki w meczu z Wartą Poznań.

Kielczanie zremisowali na Suzuki Arenie 1:1. Belg zdobył gola na wagę punktu w ostatniej minucie doliczonego czasu. Sędziowie VAR długo analizowali, czy w tej sytuacji nie zagrał ręką. – Byłem przekonany, że jest gol. Byłem o to spokojny – przekonywał po końcowym gwizdku.

Sam mecz nie porwał. Warta znów udowodniła, że niemal do perfekcji opanowała sztukę destrukcji.

– To było ciężkie spotkanie. Warta jest bardzo nieprzyjemnym przeciwnikiem. Pierwsza połowa, przez początkowy fragment, do dymu po oprawie, była wyrównana. Warta starała się szukać szczęścia. Kiedy złapaliśmy rytm, przenieśliśmy grę na połowę gości, to wyglądało nieźle, ale brakowało nam kontraktów. Osiągnęliśmy dużą przewagę. Próbowaliśmy znaleźć lukę w ich defensywie – wyjaśniał Piotr Malarczyk, obrońca „żółto-czerwonych”.

– Wiedzieliśmy, że podobnie musimy zagrać w drugiej części. To wymagało koncentracji. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli oni strzelą pierwsi, to będzie bardzo ciężko o dobry rezultat. Niestety, tak się stało. Druga połowa wyglądała gorzej. To nie jest tak, że coś robimy wbrew założonemu planowi. Staraliśmy się go wykonywać dobrze. Wychodziło jednak słabiej. Ciężej było nam przetransportować piłkę do linii pomocy lub ataku. Nie było utrzymania i zawiązywania akcji – tłumaczył wychowanek „żółto-czerwonych”.

– W pierwszej połowie graliśmy lepiej niż w drugiej. Celem Warty było zdobycie bramki i utrzymanie tego stanu. Stąd dużo wybijania piłki, fauli. Musimy powiedzieć wprost, że nie zagraliśmy dobrego meczu. Kiedy tego nie robisz, to musisz zrobić wszystko, aby zdobyć punkt. W pierwszej połowie mieliśmy kontrolę. W przerwie nie spodziewałem się, że druga część może się różnić tak diametralnie. Musimy o tym porozmawiać i znaleźć czynniki takiego stanu – tłumaczył Martin Remacle.

Mimo, że w trakcie spotkania było dużo niedokładności, Korona starała się budować swoje akcje krótkimi podaniami.

– Staraliśmy się szukać rozwiązania. Można uprościć i zagrać długą piłką, ale to też trzeba przygotować. Nie chcemy grać na aferę i liczyć, że coś się z tego uda. Czasami trzeba to zrobić. W drugiej połowie było nam ciężko, aby doprowadzić. Było dużo walki, pressingu i przez to pojawiała się niedokładność – tłumaczył Piotr Malarczyk.

Korona po dziesięciu rozegranych spotkaniach ma na koncie dziesięć punktów. Przerwę reprezentacyjną może spędzić w strefie spadkowej.

– To nie jest wynik, który nas satysfakcjonuje. Nasza drużyna gra jednak lepiej niż jeszcze jakiś czas temu. Rozwijamy się. Każdy chciałby punktować tak, jak na wiosnę. Na to składa się wiele czynników, m.in. kontuzje. Rotujemy. Ktoś wraca, ktoś wypada. Zdajemy sobie sprawę z naszego położenia, ale dalej ciężko pracujemy – tłumaczy popularny „Malar”.

Piątkowe spotkanie rozpoczęło się z blisko godzinnym opóźnieniem z powodu awarii prądu. Istniało duże ryzyko, że zostanie przełożone.

– Nie przypominam sobie, żebym widział taką sytuację w telewizji. Wierzyłem w to, że zagramy. Mamy trzy dni wolnego. Mam umówione spotkania z rodziną i ze znajomymi, więc cieszę się, że nic nie muszę zmieniać – żartował Martin Remacle.

Koronę czeka teraz dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna. Po niej, w niedzielę, 20 października, zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom.

fot. Paweł Jańczyk

Przeczytaj także