Sport wKielcach (14): Spadek mistrzowskiej formy. Tkaczyk: nikt nie jest maszyną - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Sport wKielcach (14): Spadek mistrzowskiej formy. Tkaczyk: nikt nie jest maszyną

Przeczytaj także

Industria Kielce kończy zmagania w 2023 roku. Forma podopiecznych Tałanta Dujszebajewa jesienią faluje, a nawet znalazła się w dołku. Mimo straty ośmiu punktów w dziesięciu meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów, wciąż są w grze o bezpośredni awans do ćwierćfinału. Przed nimi też ważne starcie z Orlenem Wisłą Płock. Na ostatnie tygodnie w wykonaniu kieleckiego zespołu spojrzeliśmy razem z Grzegorzem Tkaczykiem, który był gościem naszego programu „Sport wKielcach”. 

Rywalizacja w grupie A jest bardzo zacięta. Pierwsze miejsce z 15 punktami na koncie zajmuje THW Kiel. Za jego plecami panuje niebywały ścisk. Kolejne lokaty zajmują Aalborg i Kielce – 12 pkt., Paryż i Szeged – 11, Zagrzeb – 10 i siódme Kolstad – 9. Tabelę z zerowym dorobkiem zamyka Eurofarm Pelister. – W ostatnich sezonach, w każdej grupie, zwykle kreowało się dwóch mocnych liderów. Teraz obserwujemy inną sytuacją. Jeszcze wszystko może się wydarzyć. Dystans między zespołami jest niewielki. Jedno zwycięstwo ekstra na wyjeździe, na trudnym terenie, wszystko może zmienić – mówi Grzegorz Tkaczyk.

W tej rundzie podopieczni Tałanta Dujszebajewa musieli mierzyć się z kontuzjami. Przez pierwsze dwa miesiące nie mogli liczyć na Andreasa Wolffa. Później wypadli Alex Dujszebajew i Szymon Sićko. W ostatnich tygodniach nie ma Arkadiusza Moryty. Zawodnicy wracający po urazach potrzebują czasu na złapanie rytmu.

– Najgorsze jest zatracenie rytmu treningowego i meczowego, kiedy jest się w formie. Przerabiałem to. Powrót do dyspozycji sprzed urazu jest bardzo trudny. Oczekiwania zawsze są duże. Widzimy to na przykładzie Szymka, który przecież był najskuteczniejszym zawodnikiem w Lidze Mistrzów. Po urazie częściej podaje niż rzuca. To świadczy o braku pewności. Wcześniej raził rzutami z 11 i 12 metrów. Teraz musi to odbudować – wyjaśnia były kapitan Vive.

We wcześniejszych dwóch sezonach podopieczni Tałanta Dujszebajewa znajdowali się w bardzo dobrej formie. Wychodzili bezpośrednio do ćwierćfinału, zagrali w finałach Ligi Mistrzów. Utrzymanie takiego poziomu jest niezwykle trudne, w każdej dyscyplinie.

– Nikt nie jest maszyną. Każdy ma prawo obniżyć loty. Kielce od wielu lat są w czołówce. Inne zespoły podchodzą inaczej do takich spotkań. Każdy chce pokonać dwukrotnego finalistę Ligi Mistrzów i udowodnić swoją wartość. Zawodnicy Industrii cały czas są pod dużą presją. Sami sobie ją narzucają, ale ona wynika też od całego środowiska piłki ręcznej – tłumaczy nasz rozmówca.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa dalej mogą ukończyć zmagania grupowe w czołowej dwójce. Mają jednak niezwykle trudny terminarz w 2024 roku. Zmierzą się kolejno z Kielem, Paryżem, Kolstad i Aalborgiem: w sekwencji dom, wyjazd, dom, wyjazd.

– Trzeba wygrać u siebie i zrobić jakieś punkty ekstra na wyjeździe. To najprostszy plan, ale też najtrudniejszy. Forma po mistrzostwach jest zawsze zagadką. Najważniejsze, aby zawodnicy wrócili w pełni zdrowia. Kto zachowa go więcej, ten będzie miał większe szanse na dobre wyniki w tych spotkaniach – nie ma wątpliwości Grzegorz Tkaczyk.

Paradoksalnie, chociaż mistrzowski turniej wiąże się z mocną dawką grania w krótkim czasie, to taki rozbrat może pozytywnie wpłynąć na podopiecznych Tałanta Dujszebajewa.

– Pamiętam, że kiedy wyjeżdżałem na turnieje z reprezentacją, to odpoczywałem od tego, co było na co dzień.  Drużyna klubowa spędza z sobą bardzo dużo czasu. Fajnie jest odskoczyć od tego i oczyścić głowę – przekonuje były reprezentant Polski.

Zanim zawodnicy udadzą się na krótkie urlopy i rozpoczną przygotowania do Euro czekają ich dwa ważne spotkania w Hali Legionów. W niedzielę podejmą trzecią siłę ligi – Górnika Zabrze, a w środę czeka ich „Święta Wojna”. Orlen Wisła Płock gra coraz lepiej, ostatnio w świetnym stylu ograła u siebie Telekom Veszprem 37:30.

– Płock gra trochę inaczej po odejściu Kosorotowa. Są szybsi. Mają rozgrywających, którzy nie są wysocy i wolą kombinacyjną grę. Pojawił się też Dawydzik, który w poprzednich dwóch sezonach był przyspawany do ławki rezerwowych. Teraz gra bardzo dobrze. Łapie wszystkie piłki. Jeśli nie rzuci gola, to wywalczy karnego. To jest inny Płock. Z Veszprem zagrali perfekcyjnie. Od lat nie widziałem takiego meczu z ich strony. Długo dobrze grali siedem na sześć. Stracili tylko dwie bramki po rzutach do pustej bramki. To ryzyko, które można podjąć. Mają mocną obronę, lepiej spisują się bramkarze. Kielce grają jednak przed własną publicznością. Chociaż mieli lekki spadek formy, to dalej są mocnym zespołem. Atmosfera w hali będzie fenomenalna. Wszystkie karty są w ich rękach. To prestiżowy mecz, ale mam nadzieję, że obędzie się bez niespodzianki – kwituje Grzegorz Tkaczyk.

Całą rozmowę można obejrzeć poniżej, ale również posłuchać w serwisie streamingowym Spotify.

Przeczytaj także