Gębala: Żadna przewaga nie jest bezpieczna. Dalej może wydarzyć się wszystko, ale to nasza praca, aby do tego nie doszło - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Gębala: Żadna przewaga nie jest bezpieczna. Dalej może wydarzyć się wszystko, ale to nasza praca, aby do tego nie doszło

Przeczytaj także

– Za nami pierwsze 60 minut. Na pewno zrobiliśmy duży krok, aby osiągnąć awans, ale została nam druga część rywalizacji. Jesteśmy w bardziej uprzywilejowanej pozycji, ale nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte. Wiemy, że oni będą przygotowani do rewanżu – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce po pokonaniu GOG Gudme w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali w Odense 33:25. Po raz kolejny zagrali kapitalnie w obronie, dzięki czemu łatwej było bronić Andreasowi Wolffowi, który zanotował 14 odbić. Już po pierwszej połowie mistrzowie Polski prowadzili ośmioma golami. Po przerwie wszystko mieli pod kontrolą.

– Cieszymy się, że zagraliśmy bardzo kompaktowo w obronie. GOG nie był przygotowany na tak ruchliwą obronę 5-1. Zaskoczyliśmy ich. Wybiliśmy ich największe atuty, czyli rzuty z drugiej linii. Do tego do przodu pchały nas fantastyczne interwencje Andreasa Wolffa. W ataku pozycyjnym graliśmy z wyrafinowaniem. Sytuacje wykańczaliśmy z chłodną głową. Wiedzieliśmy, że po przerwie nasi rywale rzucą wszystko, aby wrócić do tego meczu. Wszystko jednak kontrolowaliśmy – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.

Dzięki wysuniętej obronie kielczanie odcięli dwie największe strzelby zespołu z Gudme, a więc Emila Madsena i Arona Mensinga.

– Długo nie graliśmy obrony 5-1. Zawsze ją lubiłem. GOG nie był na nią przygotowany. Za tydzień pewnie będzie inaczej, bo mają materiał do analizy. Chcieliśmy sprawić niespodziankę i się udało. Zagęszczaliśmy środek. Oni nie mogli oddawać łatwych rzutów z prostego nabiegu. Odczuwali ciągłą presję. Nie mieli łatwo, szczególnie, że swój dzień miał jeszcze Andreas – tłumaczył Tomasz Gębala, lider kieleckiej obrony.

Rewanż w Hali Legionów odbędzie się w środę, 3 kwietnia o godz. 18.45. Ten wydaje się formalnością, a fani kieleckiego klubu mogą myśleć już o rezerwowaniu biletów na ćwierćfinał do Magdeburga.

– Musimy myśleć o naszym następnym przeciwniku, czyli Lubinie. Ten mecz sam się nie wygra. Jesteśmy zmęczeni, poobijani. Dopiero po Świętach będziemy grać rewanż. Mam nadzieję, że przypieczętujemy awans. To dopiero 60 minut. Tu trzeba postawić wykrzyknik. To pierwsza połowa tej rywalizacji – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.

– Żadna przewaga w piłce ręcznej nie jest bezpieczna. Osiągnęliśmy dobry wynik, ale nie możemy się rozluźnić. Dzisiaj wyeliminowaliśmy ich rzuty z drugiej linii, a przecież za tydzień mogą rzucać wszystko. Dalej musimy być skupieni. W drugiej połowie tego spotkania może zdarzyć się jeszcze wszystko, ale to nasza praca, aby do tego nie doszło – zakończył Tomasz Gębala.

Mecz z Zagłębiem Lubin w Hali Legionów odbędzie się w Wielką Sobotę o godz. 16.

Przeczytaj także